Elon Musk może mieć bardzo poważne problemy. Został właśnie pozwany przez Komisję Papierów Wartościowych i Giełd Stanów Zjednoczonych za opublikowanie kilku kłamliwych tweetów na temat posiadania funduszy umożliwiających wycofanie Tesli z giełdy - informuje agencja Reutera.
Notowania spółki spadły w reakcji na te doniesienia o 13 proc.
Jak wyjaśnia BBC, Elon Musk musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami pozwu. W najgorszym scenariuszu oprócz olbrzymiej kary może go czekać nakaz opuszczenie Tesli. A nawet zakaz zarządzania jakąkolwiek publiczną spółką.
Przypomnijmy - 7 sierpnia Elon Musk opublikował na Twitterze zaskakującą informację o możliwym wykupieniu Tesli z giełdy. I chociaż akcje spółki oscylowały wokół 380 dol., Musk zapewniał, że ma "zagwarantowane fundusze" na zapłacenie aż 420 dolarów.
W efekcie kilku tweetów akcje Tesli podskoczyły o ok. 10 proc. We wzroście pomógł też komunikat Tesli, w którym spółka informowała, że w plan jej wykupienia jest zaangażowany prywatny fundusz inwestycyjny z Arabii Saudyjskiej.
Część inwestorów błyskawicznie określiła działania Muska jako manipulację kursem i zapowiedziała pozew. Ich frustracja pogłębiła się, kiedy w ostatnich dniach sierpnia okazało się, że Tesla jednak nigdzie się nie wybiera. Musk tłumaczył, że spółka zostanie na giełdzie przez "sentyment inwestorów".
Elon Musk zareagował na oskarżenia amerykańskiego organu kontrolnego. Zarzuty nazwał "niczym nie uzasadnionymi". Wynik postępowania sądowego będzie miał jednak olbrzymi wpływ na dalsze losy motoryzacyjnego giganta. Jak określił jeden z inwestorów "Tesla to Elon, a Elon to Tesla". Wielu inwestorów wciąż traktuje Muska jako wizjonera.
Czytaj też: Co się dzieje z Elonem Muskiem? "Pracuję po 120 godzin tygodniowo. Ostatni raz wziąłem urlop w 2001 roku"
***