Elżbieta Rafalska, minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, na antenie Radia Zet stwierdziła, że rząd tzw. "matczyne emerytury" nie wejdą w życie zgodnie z planem.
Nie ma możliwości, żeby ten projekt wszedł w życie 1 stycznia, tak jak zapowiadaliśmy. Jest przed Stałym Komitetem, przed Radą Ministrów, a jesteśmy w połowie listopada. Na pewno nie zdążymy z całą procedurą w Sejmie, Senacie i podpisem prezydenta.
- powiedziała.
Wyjaśniła jednocześnie, że projekt "Mama+" prawdopodobnie ruszy od marca.
Minister Rafalska tłumaczyła opóźnienie licznymi uwagami jakie pojawiły się w procesie konsultacji.
"Matczyna emerytura" to świadczenie przewidziane dla kobiet, które urodziły i wychowały minimum czwórkę dzieci lub je przysposobiły.
Kobiety, które zajmowały się wychowaniem dzieci, otrzymują często bardzo niską emeryturę - z uwagi na małą liczbę odprowadzonych składek. Zdarza się na przykład, że ZUS wylicza na świadczenie na poziomie 500 zł. Dzięki "matczynej emeryturze" zostałoby ono zwiększone do kwoty minimalnej emerytury wynoszącej dziś 1029,80 zł brutto.
Pieniądze dostaną kobiety, które "wykażą się jakimkolwiek okresem podlegania ubezpieczeniom społecznym lub nie były w ogóle ubezpieczone". Będą przysługiwać kobietom, które ukończyły 60 lat. Program obejmie też niektórych mężczyzn. W tym wypadku minimalny wiek wynosi 65 lat.
Dopłaty do emerytur będą kosztować budżet 730-830 mln zł rocznie. Programem może zostać objętych ok. 86 tys. osób, w tym otrzymujące emerytury rolnicze z KRUS.