Projekt ustawy to oczywiście pokłosie ostatnich doniesień medialnych na temat zarobków dwóch współpracownic prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego.
Według informacji "Gazety Wyborczej", Martyna Wojciechowska, dyrektor Departamentu Komunikacji i Promocji NBP, może zarabiać nawet 65 tys. zł miesięcznie (z bonusami i premiami). OKO.press twierdzi, że uposażenie Wojciechowskiej może być nawet o 11-12 tys. zł wyższe. Pod lupą mediów jest też osoba Kamili Sukiennik, dyrektorki gabinetu prezesa NBP, której dochody mogą się kształtować na poziomie zbliżonym do tych Wojciechowskiej.
Czytaj też: Andrzej Duda o płacach w NBP i Glapińskim. "Jako prezydent nie ukrywam, że zazdroszczę"
Projekt ustawy przedstawiony przez posłów Platformy Obywatelskiej zakłada, że do składania oświadczeń o stanie majątkowym byliby zobowiązani członkowie zarządu Narodowego Banku Polskiego, a także osoby zajmujące kierownicze stanowiska w NBP. Co więcej, informacje z oświadczeń miałyby być jawne, także w kwestii imienia i nazwiska.
Obecnie nie ma możliwości prawnej poznania poziomu dochodów w Narodowym Banku Polskim. Przepisy nie obligują nawet prezesa Narodowego Banku Polskiego do ujawniania swojego stanu majątkowego. Składa on oświadczenia majątkowe, ale są ono niejawne.
Posłowie PO Arkadiusz Myrcha i Robert Kropiwnicki, poza przekazaniem informacji o złożeniu projektu ustawy, zaapelowali także podczas konferencji do prezesa Glapińskiego o odtajnienie już teraz swoich oświadczeń majątkowych. Zagrozili, że jeżeli tego nie zrobi, to zwrócą się z apelem o ujawnienie oświadczenia prezesa NBP do Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego. Informują, że Małgorzata Gersdorf ma możliwość zrobienia tego bez zgody Glapińskiego.
Czytaj też: Senator PiS pyta Glapińskiego o ogromne zarobki w NBP. "Osoby są zbulwersowane, chcą wiedzieć"