Paweł Olechnowicz, były prezes Lotosu, udzielił obszernego wywiadu "Dziennikowi Gazecie Prawnej". Oprócz opisania kulisów akcji CBA, o których już pisaliśmy, menedżer opisał też incydent, który nieomal zakończył się tragicznie.
Spytany czy próbowano go zabić odpowiedział, że nie jest pewien, czy chodziło o śmierć czy nastraszenie. Stwierdził, że najprawdopodobniej podano mu truciznę w kawie lub wodzie. Nie udało się jednak ustalić, co to była za substancja.
To jedna z tych ulotnych, trudnych do zbadania. Ta, po której albo staje serce, albo krew się wylewa do mózgu. Na szczęście mój organizm był silny. Reanimacja, dwa dni w szpitalu. Potem dziesięć dni w ośrodku sportowym w Cetniewie. Trzeba było jakoś się ratować
- opisywał Olechnowicz. Wyjaśnił też, że o incydencie nie informował resortu skarbu obawiając się "szumu medialnego" i nie wierząc w możliwość wykrycia sprawców.
Były szef Lotosu mówił też o materiale "Wiadomości" TVP. Jak powiedział, przypisano mu, że był zwolennikiem sprzedaży spółki Rosjanom. Stanowczo odrzucił te sugestie.
Próba przypisania mi dziś, że stałem za tym, żeby Lotos sprzedać Rosjanom, jest niemoralna. PiS wie, za jaką opcją stałem, co sądziłem o pozbywaniu się firmy. Jak można po tym wszystkim we mnie uderzać? Jak można?
- pytał Olechnowicz w wywiadzie.
Czytaj też: Były prezes Lotosu dla DGP o swoim zatrzymaniu: Potraktowano mnie jak szmatę
Treść całego wywiadu będzie można znaleźć w weekendowym wydaniu Magazynu DGP.