Nowe przepisy przewidują, że matki, które urodziły i wychowały co najmniej czworo dzieci, mają prawo do minimalnej emerytury. O takie świadczenie mogą też ubiegać się ojcowie, którzy wychowali co najmniej czwórkę dzieci, w przypadku śmierci matki bądź porzucenia przez nią dzieci.
Świadczenie będzie wypłacane po osiągnięciu przez matkę 60. roku życia (lub 65 lat przez ojca). W 2019 r. będzie wynosić 1100 zł (ta kwota podlega waloryzacji zgodnie ze wzrostem wysokości emerytury minimalnej), z tym, że jeśli dana osoba otrzymuje już emeryturę, ale niższą od minimalnego świadczenia, to otrzyma "wyrównanie" - aby łącznie dostawała rzeczone 1100 zł.
Co ważne, mówimy tu oczywiście o kwotach brutto. Świadczenie 1100 zł brutto to na rękę 934,60 zł.
Jak wyjaśniała minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska, uzyskanie prawa do świadczenia w programie "Mam 4+" nie jest związane z wcześniejszym opłacaniem składek na ubezpieczenie społeczne. Jeśli zaś matka lub ojciec pobiera świadczenie z ZUS czy KRUS niższe od emerytury najniższej, to będzie ono podwyższone do kwoty emerytury minimalnej wynoszącej 1100 złotych.
"Mam 4+" - trzeba złożyć wniosek
Aby otrzymać rodzicielskie świadczenie uzupełniające, trzeba złożyć wniosek. Druk wniosku jest dostępny w każdej placówce ZUS. Można go również pobrać ze strony internetowej www.zus.pl.
Mimo, że program rusza dopiero dziś, do ZUS wpłynęło już ponad 3 tysiące wniosków. Jego koszt w tym roku dla budżetu państwa to ok. 800 mln zł.
Z szacunków rządu wynika, że z "emerytur matczynych" może skorzystać blisko 86 tys. osób, z czego 65 tys. dziś nie mają prawa do emerytury lub renty.