Donald Tusk wypowiedział się w kwestii przyjęcia przez Polskę euro. W krótkim komentarzu opublikowanym na swoim prywatnym koncie na Twitterze stwierdził, z jakich powodów jest to na razie niemożliwe.
Żeby wejść do strefy euro, trzeba prowadzić odpowiedzialną politykę finansową, więc - póki co - nie ma tematu.
- napisał Tusk.
Odwołał się w ten sposób do stanowiska PiS, w tym Jarosława Kaczyńskiego. Podczas konwencji w Lublinie lider PiS zaapelował, by europejska waluta została przyjęta przez Polskę dopiero, kiedy nasz poziom ekonomiczny dorówna niemieckiemu. Argumentował, że wcześniejsze przyjęcie euro doprowadzi do wzrostu cen.
Czytaj też: Marek Belka: "Euro będzie pomagało Polsce, tak jak pomaga Niemcom". Straszenie wspólną walutą to "bzdury
We wtorek lider PiS zaproponował liderom najważniejszych partii politycznych przystąpienie do deklaracji w tej sprawie.
Dyskusja o przyjęciu euro jest przedwczesna. Jako kraj nie spełniamy dwóch z czterech kryteriów z Maastricht, wynika z aktualnej oceny KE zawartej w dokumencie "Convergence Report 2018". Podobnie wnioski płyną z analizy prowadzonej przez Europejski Bank Centralny. Więcej na ten temat piszemy tutaj.
Prof. Marian Noga, ekonomista i były członek Rady Polityki Pieniężnej, w rozmowie z naszą redakcją stwierdził, że straszenie wzrostem cen po wprowadzeniu euro to mit. Podał przykłady Niemiec i Włoch, gdzie po przyjęciu wspólnej waluty ceny wzrosły o jeden-dwa procent.
Ludwik Kotecki, były wiceminister finansów za rządów PO-PSL, stwierdził na łamach "Dziennika Gazety Prawnej", że wprowadzenie "piątki Kaczyńskiego" - "500 plus" na każdego dziecko, trzynastej emerytury, zlikwidowanie PIT dla osób poniżej 26. roku życia, w połączeniu z innymi wydatkami - spowoduje naruszenie istotnej zasady. Tzw. "reguła wydatkowa" może zostać przekroczona aż o 58 mld zł. Reguła jest zbiorem zasad, które zabezpieczają przed nadmiernym zadłużaniem się państwa.