500+ dla niepełnosprawnych. Piotr Kuczyński: Obietnica PiS zasługuje na pochwałę, ale jest problem

Kolejna obietnica przedwyborcza Prawa i Sprawiedliwości zasługuje na pochwałę, mimo tego, że jest o rok spóźniona, bo niepełnosprawni bardzo tych pieniędzy potrzebują - mówi analityk rynków finansowych Piotr Kuczyński, komentując zapowiedziane w niedzielę przez premiera Mateusza Morawieckiego 500+ dla niepełnosprawnych. Ekspert, podając przykład grecki, ostrzega jednocześnie przed nadmiernym rozdawnictwem polityków.
Zobacz wideo

Na konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Krakowie szef rządu mówił, że 500 zł wsparcia otrzymają niezdolne do pracy i samodzielnego życia osoby powyżej 18. roku życia. Mateusz Morawiecki powiedział, że dodatek ma zostać wprowadzony w ciągu najbliższych kilku miesięcy. "Kwota jest cały czas liczona, ale będzie to najprawdopodobniej 500 złotych miesięcznie dla tych osób powyżej 18. roku życia" - poinformował premier

Jak dodał, środki na wypłatę dodatku będą pochodziły między innymi z Solidarnościowego Funduszu Wsparcia Osób Niepełnosprawnych, a także z podatku handlowego - z daniny nałożonej na zagraniczne sieci handlowe działające w Polsce. 

O opinię na temat kolejnej już obietnicy wyborczej Prawa i Sprawiedliwości i jej ewentualnym wpływie na budżet państwa zapytaliśmy, analityka rynków finansowych Piotra Kuczyńskiego. Jego wypowiedź przytaczamy w całości poniżej (śródtytuły pochodzą od redakcji next.gazeta.pl). 

500+ dla niepełnosprawnych. Spóźniona obietnica, ale zasługuje na pochwałę

Kolejna obietnica przedwyborcza Prawa i Sprawiedliwości zasługuje na pochwałę, mimo tego, że jest o rok spóźniona, bo niepełnosprawni bardzo tych pieniędzy potrzebują. Wtedy, rok temu, nie było pieniędzy dla niepełnosprawnych mimo tego, że oni i ich rodziny protestowały w Sejmie przez 40 dni. Podobno dlatego nie było, że budżet by tego nie wytrzymał. Tyle tylko, że niecały rok później, deus ex machina, znalazło się ponad 20 miliardów złotych w tym i ponad 40 miliardów w przyszłym roku. 

Gruszki na wierzbie i wzrost gospodarczy

Rok temu dla spełnienia żądań protestujących potrzeba było około 6 miliardów złotych rocznie (w zależności od liczącego kwota może się różnić). Podobno po to, żeby pomóc niepełnosprawnym wprowadzono trzecią stawkę podatkową (nazwaną podatkiem solidarnościowym), a teraz premier Morawicki obiecuje wsparcie również z wpływów od podatku od handlu, którego wprowadzenie stanie się możliwe, jeśli wyrok TSUE się uprawomocni. Powiedział jednak, że to kolejne 500+ zostanie wprowadzone nawet jeśli rząd przegra apelację, co już jest obiecywaniem gruszek na wierzbie. 

Faktem jest jednak, że z tych dwóch źródeł pieniędzy zapewne wystarczyłoby, gdyby nie obawa, że w przyszłym roku, może zabraknąć pieniędzy na poprzednie obietnice. Wszystko będzie zależało od tego, jak szybko będzie rosła spowalniająca polska gospodarka. Pamiętajmy też, że obietnice polityków mówiących, że nie poczujemy wzrostu cen z powodu tego podatku w sposób oczywisty mijają się z prawdą. Nawet jeśli sieci sprzedaży będą obiecywały, że zmniejszą swoje marże, to i tak w końcu podatek zostaje znaleziony w naszych kieszeniach.  

PiS pokazało innym partiom, jak wygrywa się wybory i otworzyło puszkę Pandory

Niezręcznie jest przy okazji obietnicy wsparcia niepełnosprawnych mówić o zagrożeniach, ale ja od dawna, przy każdej okazji, o tym wspominam, więc i teraz to zrobię. Prawo i Sprawiedliwość pokazało innym partiom jak wygrywa się wybory (politycy wiedzieli jak, ale nie mieli odwagi…) i według mnie otworzyło puszkę Pandory. Teraz już wszystkie ugrupowania prześcigają się w kosztownych obietnicach.

Greckim partiom (znającym sekret zdobywanie głosów elektoratu) zrujnowanie finansów państwa przez ściganie się w wielkości podarków dla obywateli zajęło około 15 lat. I to trzeba zawsze przypominać nawet wtedy, kiedy niektórzy ekonomiści twierdzą, że zagrożenia nie ma. Owszem, nie ma ale tylko w krótkim okresie.

Zobacz wideo
Więcej o: