Nowa polska specjalność - górnictwo na Marsie i Księżycu

W lipcu w Polsce mają się rozpocząć testy specjalnej koparki pyłu księżycowego. Równocześnie NASA próbuje ponownie uruchomić polskiego Kreta na Marsie - urządzenie, które miało wkopać się w marsjański grunt.
Zobacz wideo

Wydaje się, że polscy specjaliści znaleźli własną niszę w badaniach kosmosu – budują maszyny, które próbują wwiercić się w pod powierzchnię innych planet lub pozyskać próbki tamtejszego gruntu.

Specjaliści z Laboratorium Mechatroniki i Robotyki Satelitarnej Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie pracują np. nad instrumentem do pozyskiwania pyłu księżycowego. - Nasza koparka będzie miała za zadanie przetransportowanie regolitu do reaktora termochemicznego. Ten z kolei będzie główną częścią lądownika i odpowiedzialny będzie za przetworzenie tlenków metali obecnych w regolicie i produkcję m.in. wody - ważny składnik dla przetrwania przyszłych misji załogowych na Księżycu. [...] – tłumaczył dla PAP Gordon Wasilewski, lider projektu budowy koparki lunarnej z Centrum Badań Kosmicznych PAN.

Prace nad nową maszyną są mocno zaawansowane. W lipcu w Warszawie mają się rozpocząć jej testy.

Polska koparka ma stać się istotnym elementem misji na Księżyc Lunar ISRU - In-Situ Resource Utilisation, przygotowywanej przez Europejską Agencję Kosmiczną. Jej celem będzie pozyskanie pyłu księżycowego i wyprodukowanie z niego wody i tlenu na Srebrnym Globie.

Sonda z odpowiednimi urządzeniami i polską koparką lunarną ma polecieć na Księżyc najpóźniej w 2025 roku.

Czytaj więcej: NASA otwiera Międzynarodową Stację Kosmiczną dla turystów. I to już od 2020 roku

A na Marsie jest już polski Kret

Budowana koparka lunarna nie jest pierwszym polskim urządzeniem związanym z badaniami powierzchni innych ciał niebieskich.

Pod koniec listopada ubiegłego roku wylądowała na Marsie misja InSight. Jej celem było prowadzenie badań geofizycznych Czerwonej Planety przez dwa lata -  w tym np. sprawdzenie jej aktywności geologicznej. Sondę wyposażono między innymi w sejsmograf oraz urządzenie Heat Flow and Physical Properties Probe (HP3), które miało zbadać, jaka jest temperatura pod powierzchnią Marsa.

HP3 zbudowała Niemiecka Agencja Kosmiczna (DLR). Na głębokości 5 metrów czujnik miał umieścić polski Kret - specjalny mechanizm wbijający przypominający powiększony zastrugany ostro ołówek o długości 40 cm. W jego wnętrzu jest dość duża sprężyna naciągana elektryczną przekładnią ślimakową – jej zwolnienie powoduje, że czubek Kreta uderza w grunt. Rozwiązanie to przypomina gwoździa z umieszczonym w środku młotkiem.

Kret został zaprojektowany przez polską spółką Astronika i współpracujących z nią kilka polskich ośrodków naukowych – wśród nich było Centrum Badań Kosmicznych PAN, Instytut Lotnictwa, Instytut Spawalnictwa, Politechnika Łódzką i Politechnika Warszawska.

Kret rozpoczął pracę na Marsie pod koniec marca. Pierwsze 18 centymetrów pokonał w 5 minut, ale następnie napotkał przeszkodę – być może kamień, odchylił się od pionu na 20 stopni i utknął na głębokości około 30 centymetrów. W sumie więc dość płytko, bo nawet nie wysunął się w całości z tulei, w której był umieszczony.

Ramię robotyczne sondy InSight już chwyciło Kreta. Za chwilę ustawi go na powierzchni MarsaRamię robotyczne sondy InSight już chwyciło Kreta. Za chwilę ustawi go na powierzchni Marsa NASA

Badacze się nie poddają

Inżynierowie z NASA i Niemiec próbują teraz na nowo uruchomić Kreta – dysponują jego kopiami, na których testują różne rozwiązania problemu. Nie wiedzą jednak dokładnie, dlaczego Kret utknął. Teraz pojawiła się nowa hipoteza – nie działa, bowiem tarcie marsjańskiej gleby jest mniejsze niż ziemskiej. Przez to, w warunkach niższej grawitacji, zamiast wbijać się w grunt, odbija się w miejscu.

By zdiagnozować lepiej problem, uczeni chcą, za pomocą wysięgnika sondy, podnieść delikatnie w górę szkielet próbnika HP3 znajdujący się nad Kretem.

Skomplikowana operacja odbędzie się w trzech etapach. Po każdym z nich nastąpi przerwa, kamery na ramieniu sondy wykonają zdjęcia i prześlą je na Ziemię, aby inżynierowie mogli w każdej chwili podjąć najlepsze możliwe działania. Niezbędna jest tu duża delikatność – trzeba uważać, by Kret nie został wyciągnięty z gleby i nie rozwinęła się taśma z czujnikami łącząca Kreta z sondą.

Jaki będzie wynik tej akcji dowiemy się mniej więcej za miesiąc. Ma ona się rozpocząć pod koniec czerwca i potrwa tydzień.

Zobacz wideo

Tekst pochodzi z bloga Portaltechnologiczny.pl.

Więcej o: