Wakacje to okres, w którym większość z nas może chociaż na chwilę zapomnieć o obowiązkach zawodowych. Fiskus ma jednak pełne ręce roboty. Dowodów na nieprawidłowości chętnie dostarczają mu czujni obywatele, którzy chętnie donoszą o wszelkich nieprawidłowościach związanych z handlem w plenerze.
Osoba świadcząca usługę lub sprzedająca towar, która nie wyda klientowi paragonu musi liczyć się z bolesnymi skutkami swojej decyzji. Krążący również po bazarach, festynach i skwerach urzędnicy po dokonaniu zakupu okazują legitymację i nakładają mandat, a w razie sprzeciwu sprawę kierują do sądu - wyjaśnia agencja Monday News.
Czytaj też: "Atomowa" broń skarbówki już działa. Fiskus blokuje konta bankowe na potęgę
Część kontroli inicjowana jest przez skarbówkę, część wynika z donosów. Obywatele swoje zastrzeżenia do handlujących mogą zgłaszać bowiem kilkoma kanałami - m.in. na skrzynkę e-mailową i infolinię.
Urzędników obchodzi nie tylko kwestia paragonów, ale sprawdzają pochodzenie artykułów alkoholowych i tytoniowych. Fiskus szuka też wykroczeń związanych z nielegalnym hazardem i wszelkich innych uszczupleń podatkowych.
Najbardziej nastawieni na zabieranie paragonów są klienci dyskontów. 80 proc. z nich tak deklaruje. Prof. Krzysztof Piech z Uczelni Łazarskiego, cytowany przez Monday News, stwierdza, że te osoby mogą być bardziej wrażliwe cenowo od konsumentów zaopatrujących się w innych sklepach. Może wiązać się z tym chęć kontrolowania ponoszonych wydatków. I dodaje, że mniej zamożne osoby liczą każdą złotówkę, a w ostatnich miesiącach widać wzrosty cen żywności.