Jak informuje "Rzeczpospolita", właściciele centrów usług zastanawiają się nad swoją przyszłością w Polsce i czekają na wyniki wyborów parlamentarnych. Wszystko z powodu planów obecnego rządu dotyczących zniesienia limitu 30-krotności składek na ZUS.
Ta zmiana sprawi, że najlepiej zarabiający fachowcy oraz ich pracodawcy będą płacili wyższe składki społeczne. Zatrudnienie specjalistów będzie więc dużo droższe niż obecnie, a w dodatku te osoby i tak otrzymają niższe wynagrodzenia netto. Przykładowo - jak liczy Oskar Sobolewski z Instytutu Emerytalnego - zatrudnienie pracownika z pensją 15 tys. zł miesięcznie będzie kosztowało blisko 11 tys. zł rocznie więcej, a ten pracownik zarobi o ponad 2,1 tys. zł rocznie mniej "na rękę". Przy wielu pracownikach z wysokimi wynagrodzeniami koszty zatrudnienia mogą iść w miliony złotych.
Już w 2020 r. na zniesieniu limitu składek do ZUS budżet państwa ma zyskać ok. 5 mld zł.
Zahamowania wzrostu centrów usług w Polsce obawia się cytowany przez "Rzeczpospolitą" Paweł Panczyj, ze Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych (ABSL). Mówi, że ma już informacje z dwóch dużych amerykańskich firm, które wstrzymały realizację planowanych projektów w Polsce. W ich ramach miało powstać łącznie 2,5 tys. miejsc pracy. Dodaje, że teraz rozważają inne lokalizacje, np. Rumunię. - Dotyczy to przede wszystkim usług IT i finansowych, gdzie wynagrodzenia są najwyższe, a więc i koszty zmian w ZUS będą wysokie - komentuje Panczyj.
W połowie września przeciwko zniesieniu limitu 30-krotności składek na ZUS opowiedziało się 55 organizacji pracodawców - w tym ABSL, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy RP czy Business Centre Club.
We wspólnym apelu do premiera Mateusza Morawieckiego przekonywali m.in., że zmiana uderzy przede wszystkim w najlepiej wykształconych specjalistów i zatrudniające ich innowacyjne firmy. Niższe pensje na rękę takich pracowników mogą sprawić, że ci uciekną za granicę albo w samozatrudnienie, zaś skokowy wzrost kosztów pracy zahamuje rozwój przedsiębiorstw.
Zniesienie limitu składek przeczy celom Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, który zakłada zwiększanie udziału innowacyjnych inwestycji oraz tworzenie wysokopłatnych miejsc pracy
- czytamy w apelu.
W niedawnej rozmowie z PAP Biznes Dariusz Blocher, prezes Budimeksu, mówił, że zniesienie limitu składek na ZUS to dla grupy dodatkowy koszt rzędu 18 mln zł, czyli jednej czwartej jej zysku z pierwszej połowy 2019 r. Prof. Janusz Filipiak, prezes Comarchu, mówił z kolei w rozmowie z Business Insider Polska, że zmiana to dla jego firmy dodatkowy koszt "8-9 mln zł na dzień dobry".