Rząd szykuje się na spowolnienie. Budżet ratują jednorazowe dochody. "Największe kłopoty w 2021"

Na konferencji prasowej poprzedzającej przedstawienie składu nowego rządu Jarosław Kaczyński mówił o nadchodzącym spowolnieniu gospodarczym. Na ile poważnym zagrożeniem jest osłabienie wzrostu PKB i kiedy budżet naprawdę je odczuje?
Zobacz wideo

Na wieszczenie kryzysu gospodarczego w Polsce jest za wcześnie, ale dane pozwalają pytać o to, czy najlepsze czasy dotyczące wzrostu PKB nie są już czasem za nami. W projekcie budżetu na rok 2020 wysokość wskaźnika wynosi 3,7 proc. To bardziej optymistyczne założenie od tego, które wobec Polski przyjęły zachodnie instytucje - według Międzynarodowego Funduszu Walutowego PKB Polski wyniesie bowiem 3,1 proc., a wedle Komisji Europejskiej 3,3 proc.

Jarosław Kaczyński zapowiada przygotowania do spowolnienia

Czy zatem Polsce grozi spowolnienie gospodarcze? Jarosław Kaczyński podczas piątkowej konferencji poprzedzającej prezentację skład nowego rządu wyraźnie stwierdził, że nowy gabinet ma odeprzeć to niebezpieczeństwo. Mało tego - Jacek Sasin, który stanie na czele przywróconego ministerstwa zajmującego się nadzorem nad państwowymi spółkami, ma szukać w nich rezerw.

Według ekspertów problemy dla budżetu pojawić mogą się już w przyszłym roku. Zrównoważony budżet wydaje się bowiem jedynie wyborczą zagrywką PiS. Po pierwsze nie ma w nim "trzynastej emerytury", kosztującej 10 mld zł, po drugie są wpływy z likwidacji limitu 30-krotności składek na ZUS. Oprotestowane przez współrządzące Porozumienie. Tylko te dwie pozycje tworzą wyrwę w budżecie na 15 mld zł.

Rząd zakłada wyższe wpływy z podatków. Ekspert: poziom zbyt wygórowany

Rząd w projekcie budżetu przyjął też wzrost dochodów z podatków o 5,7 proc. w porównaniu z przewidywanymi wpływami za cały rok 2019. Zdaniem Aleksandra Łaszka, głównego ekonomisty Forum Obywatelskiego Rozwoju, cytowanego przez "Rzeczpospolitą" planu nie uda się osiągnąć, bo założenia są zbyt wygórowane.

Czytaj też: Bank Światowy ma nową prognozę dla Polski: 4,3 proc. wzrostu PKB w 2019. Potem czeka nas ochłodzenie

Budżet ucierpi również  z innego powodu, ale to nastąpi dopiero w następnym roku. "Jeśli chodzi o cykliczne spowolnienie, największe kłopoty dla finansów publicznych przewiduję w 2021 r. Wówczas nie będzie już jednorazowych dochodów. W 2020 r. dochody te ratują budżet, choć i tak pojawi się tam deficyt. Wyzwaniem dla rządu na 2020 r. jest zachowanie tzw. reguły wydatkowej. Jeśli miałyby się tam zmieścić nowe wydatki, konieczne byłoby wskazanie nowych źródeł dochodów, takich jak nowe podatki" - wyjaśnia na łamach "Rzeczpospolitej" Rafał Benecki główny ekonomista ING Banku Śląskiego

Więcej o: