Jak zapowiedział minister finansów Tadeusz Kościński, projekt budżetu na 2020 r. nadal ma zakładać brak deficytu - wydatki z kasy centralnej mają nie przekraczać wpływów.
Ministerstwo Finansów pracuje nad budżetem, nadal będzie on zrównoważony. W ciągu 2 tygodni pojawi się na posiedzeniu rządu
- powiedział Kościński dziennikarzom.
Przypomnijmy, że rząd przyjął już we wrześniu projekt ustawy budżetowej na 2020 r. Zakładano w nim wydatki i dochody na poziomie ok. 429,5 mld zł. Byłaby to pierwsza sytuacja w III RP, gdy budżet na dany rok jest zrównoważony.
Warto przy tym jednak dodać, że - jak zresztą policzono w tamtym projekcie ustawy budżetowej - gdyby wyeliminować czynniki o charakterze jednorazowym, deficyt w sektorze finansów publicznych wynosiłby w 2020 r. 1,3 proc. PKB. Te jednorazowe czynniki to m.in. wpływy z opłaty przekształceniowej (rząd "zabierze" 15 proc. środków zgromadzonych na OFE osobom, które zdecydują się je przenieść do IKE - będzie to domyślny sposób wypłaty środków z OFE) czy z aukcji uprawnień do emisji CO2.
Projekt ustawy budżetowej przyjęty we wrześniu przez rząd opierał się jednak na założeniu zniesienia limitu 30-krotności składek na ZUS. Operacja miała przynieść kasie państwa dodatkowych ok. 7 mld zł wpływów. Ostatecznie jednak w 2020 r. do tej zmiany prawnej nie dojdzie. Pod koniec listopada wiceminister finansów Tomasz Robaczyński poinformował, że jego resort pracuje nad nowym projektem budżetu na 2020 r.
Choć budżet na 2020 r. ma być zrównoważony, rząd miał inne problemy związane z budżetem. Chodzi o tzw. regułę wydatkową, która musi być bezwzględnie przestrzegana, a która zakłada, że przynajmniej dla określonej części dodatkowych wydatków z budżetu należy znaleźć dodatkowe dochody. To dlatego m.in. zaproponowano trzy razy wyższą od planowanej podwyżkę akcyzy na alkohol czy papierosy oraz zmieniono sposób wypłaty "trzynastek" dla emerytów tak, aby łatwo można było nie uwzględniać tego wydatku w budżecie.