Marian Banaś bierze się za aferę GetBack. Wyniki kontroli mogą być niewygodne dla władzy

NIK, którą kieruje Marian Banaś, prowadzi kontrolę związaną z aferą GetBack. Według nieoficjalnych informacji kontrolerzy mieli zbadać działania jakie podjęła w tej kwestii Giełda Papierów Wartościowych. Izba ma pewne zastrzeżenia.

>>> Zobacz także: "Oko na świat" wyjaśnia tajemnicze zainteresowanie jednym z regionów świata. Kilka krajów ma tam swoje interesy

Zobacz wideo

Marian Banaś, który kieruje obecnie NIK, może wkrótce okazać się dla obozu władzy jeszcze większym kłopotem. Po krytycznym raporcie dotyczącym nieprawidłowości przy wprowadzanie w życie projektu "Praca dla więźniów" mogą pojawić się kolejne publikacje wytykające potknięcia państwowych instytucji.

Nieprzychylnym raportem może okazać się ten dotyczący afery GetBack. Jak ustalił "Dziennik Gazeta Prawna" Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się w tym kontekście działaniom Giełdy Papierów Wartościowych. Z wciąż nieoficjalnych informacji wynika, że kontrolerzy pewne mają zastrzeżenia.

GPW nie zareagowała odpowiednio na podejrzenie o manipulację kursem?

Pierwsza wątpliwość dotyczy firmy windykacyjnej EGB Investments, którą GetBack przejął za kwotę ok. 208 mln zł wykorzystując w transakcji Altus TFI. Zdaniem prokuratury zakup mógł wyrządzić przejmującej spółce szkodę. W ocenie śledczych bydgoski windykator powinien być bowiem o 160 mln zł tańszy.

Kontrolerzy NIK twierdzą, że GPW miała podejrzenia wobec skutków przejęcia. Giełda miała nie zawiadomić o swoich wątpliwościach Komisji Nadzoru Finansowego. Jedno ze źródeł "DGP" twierdzi jednak, że w tym wypadku wątpliwości co do transakcji GetBack pojawiły się już po wybuchu afery. Izba twierdzi, że "GPW powinna była zrobić w tej sprawie więcej"

GetBack z nagrodą od GPW. To mogło naruszyć reputację giełdy

Najwyższa Izba Kontroli ma też wątpliwości co do procedury, która umożliwiła przyznanie spółce GetBack nagrody. Giełda Papierów Wartościowych wyróżniła windykatora za "Optymalne wykorzystanie możliwości rynków prowadzonych przez GPW". I to zaledwie półtora miesiąca przed wybuchem afery.

Czytaj też: Afera GetBack. Konrad K. był współpracownikiem CBA? Onet: tak zeznał w prokuraturze

Giełda tłumaczy się tym, że kandydatów do nagrody wyznaczano na podstawie danych za wcześniejszy okres. NIK twierdzi jednak, że Giełda "nie stosuje w tym zakresie zasad, które zabezpieczałyby GPW przed ryzykami reputacyjnymi".

Afera GetBack

O GetBack głośno zrobiło się wiosną 2018 r. Wtedy okazało się, że gigant widykacji ma problem z wykupem wyemitowanych obligacji korporacyjnych. Chodzi o kwotę 2,5 mld zł, której były w posiadaniu ponad 9 tys. obligatariuszy.

W kwietniu KNF 2018 zawiesiła obrót akcjami GetBack na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. W sprawie zarzuty usłyszało kilkadziesiąt osób. Toczy się śledztwo dotyczące m.in. wyrządzenia szkody majątkowej wielkich rozmiarów i podawania nieprawdy w raportach giełdowych. Własne dochodzenie w sprawie GetBack prowadzi także UOKiK.

Według "DGP" kontrolerzy NIK we wnioskach z kontroli zalecają GPW wzmocnić nadzór i szybciej informować KNF o podejrzeniach. Giełda miała jednak samodzielnie zmienić swoje procedury zanim jeszcze rozpoczęła się kontrola Izby.

Więcej o: