Można biegać, można pływać i surfować, nie można się opalać - tak w skrócie wygląda lista aktywności dozwolonych od 8 maja na plażach w Barcelonie. Dodatkowo, potencjalni chętni do indywidualnego uprawiania sportu, mają na to zaledwie cztery godziny dziennie - między 7:00 a 10:00 rano.
Z tego poluzowania restrykcji skorzystało wiele osób. Na zdjęciach z soboty 9 maja w morzu widać wiele osób - pogoda tego dnia i tak bardziej sprzyjała surfowaniu niż plażowaniu. Od poniedziałku część innych krajowych restrykcji zostanie wycofana. Nie dotyczy to jednak Barcelony, a także Madrytu i innych rejonów, które nie spełniają kryteriów przejścia do kolejnej fazy łagodzenia obostrzeń.
Barcelona. Spacerowicze obok plaży. 9 maja 2020 Fot. Emilio Morenatti / AP Photo
Spełniają je między innymi wyspiarskie regiony Hiszpanii, jak Wyspy Kanaryjskie czy Baleary. Jak podaje Reuters, łącznie w takich regionach mieszka 51 proc. populacji kraju. Tam od poniedziałku będzie można otwierać sklepy, bary i restauracje - aczkolwiek z ograniczeniami, a także hotele i muzea.
Hiszpanie znoszą ograniczenia związane z izolacją społeczną stopniowo, ale szykują się jednocześnie do sezonu turystycznego. Niektóre władze lokalne mają pomysł, jak zachęcić turystów - o ile podróżowanie będzie już w ogóle możliwe - do zdecydowania się na wypoczynek w ich miastach.
Na przykład władze gminy Sanxenxo na północnym zachodzie kraju, opublikowały plan dla jednej z plaż o nazwie Praia de Silgar. Ma ona zostać podzielona za pomocą sznurów na specjalne "boksy" dla plażowiczów, tak, by zapewnić odpowiednią odległość między nimi.
Pomysł na zachęcenie potencjalnych turystów środkami bezpieczeństwa ma też miasteczko Canet d'en Berenguer, położone niedaleko Walencji, na wschodnim wybrzeżu Hiszpanii. Wstęp na jego plaże dziennie będzie mieć 5000 osób - to około połowa zwyczajowej liczby - a i to tylko po uprzednim zarezerwowaniu miejsca. Służyć do tego ma specjalna aplikacja na telefon, ale plażowanie będzie można zarezerwować tylko na pół dnia - przed lub po południu. I tam miejsca mają być wydzielone, a pomiędzy nimi pojawią się puste przestrzenie, tak, by zachować odstępy między wypoczywającymi. Z burmistrzem Canet rozmawiała amerykańska telewizja CNN, która relacjonuje, że władze rozważają wprowadzenie konkretnych godzin wejść, a rezerwujących na ich miejsca będą zaprowadzać specjalni pracownicy.
- Tego lata będzie zupełnie inaczej - mówi Pere Joan Antoni Chordá. - Między tobą a twoim sąsiadem będzie więcej miejsca. To jak plaża klasy biznesowej - stwierdził burmistrz Canet.
Z powodu pandemii koronawirusa międzynarodowy ruch turystyczny - i w zasadzie każdy inny - zamarł. Dla takich krajów jak Hiszpania, to ogromny cios gospodarczy. Zresztą, według najnowszych prognoz Komisji Europejskiej, to południe ucierpi w tym kryzysie najmocniej w UE.
W samej Hiszpanii turystyka to trzecia największa gałąź gospodarki PKB. Według danych za 2018 rok "dorzuca" około 12,5 proc. PKB i daje pracę 13 proc. zatrudnionym ogółem w kraju. Według hiszpańskiej rady turystycznej, jeśli uda się przywrócić działalność branży w szczycie sezonu, czyli latem, jej straty zostaną ograniczone do 25 miliardów euro. Jeśli to się nie stanie, może ona stracić nawet 90 miliardów euro.
W ciągu ostatniej doby (dane na 9 maja) w Hiszpanii zmarło 179 osób z powodu zakażenia koronawirusem. Przybyło 729 chorych. W sumie w tym kraju wykryto 223 578 przypadków zakażenia, zmarło 26 478. Jeszcze na początku kwietnia dziennie z powodu koronawirusa umierało tam ponad 900 osób.