Ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda stwierdził niedawno, że zarobki w Polsce są zbyt niskie względem tych europejskich. Zapewnił, że pensje w Polsce wzrosną - Przeciętne wynagrodzenie za pięć lat musi wynosić co najmniej 2000 euro - stwierdził.
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w kwietniu 2020 r. wyniosło 5285,01 zł. Było o zaledwie 1,9 proc. wyższe od tego, na które wskazują dane z roku ubiegłego. By osiągnąć zapowiadany przez prezydenta Andrzeja Dudę poziom, za pięć lat przeciętna pensja musiałaby zatem wynieść niemal 9 tys. zł. Jej wzrost musiałby więc ulec podwojeniu.
Czy takie tempo wzrostu wynagrodzeń jest możliwe? O opinię poprosiliśmy zespół ekonomistów ośrodka badawczego GRAPE. To organizacja, która - wraz z CASE i Wydziałem Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego - odpowiada m.in. za badanie DIAGNOZA.plus, jedno z najważniejszych pozwalających obrazować sytuację na rynku pracy.
- Kwota 5280 zł dotyczy tylko ośmiu milionów pracowników sektora przedsiębiorstw z ponad 16 milionów pracujących w Polsce. W gospodarce narodowej, czyli gdy uwzględnimy pracujących w przedsiębiorstwach poniżej dziewięciu pracowników w sektorze publicznym i w rolnictwie, mówimy raczej o wynagrodzeniach niższych o niemal 400 zł - stwierdza w rozmowie z Gazeta.pl prof. dr hab. Joanna Tyrowicz z Uniwersytetu Warszawskiego i ośrodka badawczego GRAPE.
- Urzeczywistnienie marzenia pana prezydenta wymagałoby przy dzisiejszym kursie wzrostu wynagrodzeń o niemal 100 proc. w pięć lat. Czy to możliwe? W okresie najszybszego wzrostu wydajności i wynagrodzeń w latach 90 odnotowaliśmy średnio 25 proc. wzrostów w pięć lat, czyli cztery razy mniej. Historycznie nie było takiego przypadku, nawet w okresach najdynamiczniejszego wzrostu azjatyckich tygrysów - dodaje ekspertka.
- Konwergencja, czyli osiągnięcie w Polsce takiego samego poziomu życia jak gdzieś indziej jest czymś, z czym mierzy się polska gospodarka od 1989. Papier jest cierpliwy i przyjmie dowolnie karkołomne założenia. Kiedyś na przykład na potrzeby scenariuszy fiskalnych zakładano, że Polska będzie tak bogata, jak Luksemburg do 2035 roku. W praktyce takiej możliwości nie ma - stwierdziła Joanna Tyrowicz.
Dodała też, że Polska dogania Zachód, bo nasze tempo wzrostu jest większe niż np. Niemiec. - Okresy spowolnienia gospodarczego sprzyjają konwergencji, ale do niemieckiej średniej, a nie do absolutnego poziomu 2000 euro miesięcznie - wyjaśniła ekspertka.
- Tempo doganiania poziomu życia Europy Zachodniej przez kraje naszego regionu szacuje się na mniej więcej 2 proc. rocznie. Oznacza to, że przez 50 lat zmniejszamy lukę o połowę. Rozsądnie i konsekwentnie prowadzona polityka gospodarcza, może skrócić czas doganiania ze 100 lat do 70 lat i tego typu historie miały miejsce w Europie, Szwecja i Irlandia to doskonałe przykłady krajów, które z głębokiego ubóstwa osiągnęły wysoki poziom ubóstwa na przestrzeni 3 pokoleń, ale historia nie zna przypadku konwergencji w okresie jednej kadencji - wyjaśniła Tyrowicz.
Czytaj też: Wybory 2020. Andrzej Duda: Chcę, żeby Polacy zarabiali jak na zachodzie Europy. "Co najmniej 2 tys. euro"
- Należy mieć oczywiście nadzieję, że prezydent skorzysta z doświadczeń kilkudziesięciu lat badań nad źródłami konwergencji, z których jednoznacznie wynika, że głównym instrumentem, którym można pomóc gospodarce szybciej gonić inne kraje, jest niezależność sądownictwa oraz stabilność i przewidywalność praw własności - stwierdziła ekspertka GRAPE.