Spływają raporty za czwarty kwartał fiskalny, czyli drugi kwartał bieżącego roku. Zyskami może pochwalić się Microsoft, którego przychody znacząco wzrosły mimo pandemii. Można się było jednak spodziewać tego po gigancie technologicznym w okresie, w którym wzrosło zapotrzebowanie na narzędzia do pracy zdalnej oraz gry wideo. Bardziej zaskakują wyniki Tesli, która w obliczu kryzysu zanotowała historyczny wynik finansowy.
Tesla zanotowała 6,04 mld dolarów przychodów w drugim kwartale 2020 roku. To mniej o 5 proc. niż 6,35 mld dolarów w zeszłym roku, ale więcej niż 5,37 mld dol., które przewidywali analitycy. Bardziej zaszokowało ich jednak to, że Tesla zaliczyła 104 mln dolarów zysków, podczas gdy rok temu było to 408 mln dolarów straty. Jak informuje "The Guardian" to pierwszy raz, gdy Tesla zanotowała zysk cztery kwartały z rzędu, czyli przez cały rok. Analitycy nie spodziewali takich wyników, gdyż niedoszacowali sprzedaży samochodów Tesli, które w drugim kwartale rozeszły się w 90 tys. egzemplarzy.
To kolejny sukces Tesli, która zwiększyła swoją wartość giełdową w spektakularny sposób. Na początku roku wyceniano ją lepiej niż Forda i General Motors razem wzięte, a przed nią była tylko Toyota. W lipcu udało się jednak pokonać także Japończyków, ponieważ Teslę wyceniono na 206 mld dolarów - o 3 mld więcej niż Toyotę. Jest to jednak zależne od zaufania i prognoz inwestorów, gdyż realnie Toyota jest warta znacznie więcej, o czym świadczy liczba samochodów, które zjechały z taśmy produkcyjnych. Tesla w 2019 roku wyprodukowała ich ledwie 300 tys. przy 11 mln Toyoty. Ta jednak czuje oddech na plecach i zmienia nieco swój profil biznesowy, czego wyrazem jest nowe/stare logo na Europę. Elon Musk jednak nie planuje się zatrzymywać i podczas konferencji telefonicznej z inwestorami zapowiada otwarcie kolejnej gigafabryki w Texasie, gdzie produkowane mają być Cybertruck i półciężarówki Tesli.