CBA odwiedziło w minionym tygodniu stadninę koni w Janowie Podlaskim. Wizyta miała najprawdopodobniej związek ze sprzedażą klaczy. Do transakcji miało dojść w niecodziennych okolicznościach i za nieadekwatną kwotę - ustaliła "Rzeczpospolita".
Na transakcję uwagę zwrócili branżowi eksperci. "Świat Koni" napisał, że klacz Alsa została sprzedana "za kwotę co najmniej trzykrotnie niższą od swojej potencjalnej wartości". Tymczasem jest ona, zdaniem ekspertów, "jedną z najpoważniejszych kandydatek do tytułu czempionki świata".
Jeśli klacz uzyska zwycięski tytuł, na co ma szansę jeszcze w tym roku, jej wartość może wynieść nawet milion euro. Tymczasem, jak twierdzi "Rzeczpospolita", realna wartość sprzedaży klaczy wyniosła ok. 300 tys. euro.
Czytaj też: Bruksela reaguje na groźby Kaczyńskiego. "Nikt nikogo nie szantażuje. Czego się pan obawia?"
Dziennik podkreśla też, że sprzedaż klaczy była dość niecodzienna. Zanim bowiem dokonano transakcji, zwierzę było przedmiotem dzierżawy przez dwie zagraniczne stadniny. I to jedna z nich stała się właścicielką Alsy. Zdaniem "Rzeczpospolita" kwota sprzedaży została jednak sztucznie wywindowana, bo do kwoty sprzedaży, która wyniosła 520 tys. euro, doliczono koszty dzierżaw.
Eksperci podkreślają też, że do sprzedaży klaczy nie doszło na aukcji, która odbyła się w stadninie tuż przed podpisaniem umowy na sprzedaż Alsy.
O Stadninie Koni Janów Podlaski głośno jest od kilku lat. Nadzorowana przez państwo hodowla w ostatnich latach przynosiła bowiem wynoszące kilka milionów złotych straty, chociaż wcześniej osiągała pokaźne zyski. W 2019 roku spółka była na minusie milion złotych, rok wcześniej wykazała stratę w wysokości aż trzech milionów złotych. Dla odmiany w 2015 i 2016 r. spółka odnotowywała zyski w wysokości ok. 3,2 mln zł oraz 81 tys. zł.
W mediach pojawiają się też doniesienia o fatalnych warunkach hodowanych zwierząt - np krów. Podczas kontroli przez Departament Nadzoru nad Spółkami Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, stwierdzono m.in., że ściółka i ściany pomieszczeń, w których trzymane jest bydło, są silnie zabrudzone odchodami, a także zapleśniałe i zawilgocone.
Czytaj też: Lawinowy wzrost przypadków koronawirusa w Europie, a mamy dopiero październik [WYKRES DNIA]