Projekt kolejnej tarczy antykryzysowej, który trafił do Sejmu, przewiduje trzy formy pomocy dla przedsiębiorców poszkodowanych przez epidemię koronawirusa. Firmy mogą starać się o 5000 zł bezzwrotnej pożyczki, zwolnienia ze składek na ZUS oraz tzw. świadczenie postojowe. Przedsiębiorcy muszą jednak czekać na pomoc, bo Sejm ogłosił przesunięcie posiedzenia. Poza tym ci, którzy liczą na pomoc, muszą upewnić się, że nie wykluczono ich z niektórych form wsparcia.
Przepisy są bowiem skomplikowane. Jak wyjaśnia "Rzeczpospolita" część przedsiębiorców składki na ZUS przestanie płacić dopiero w grudniu - za październik i listopad wciąż muszą je odprowadzić.
Jeszcze większe zamieszanie dotyczy postojowego i pożyczek. O 5000 zł starać się mogą przedsiębiorcy posługujący się 25 kodami PKD. Ale o 2080 zł postojowego wystąpić mogą jedynie działający w branżach opisanych mniejszą ilością kodów - zaledwie dwudziestoma. Chodzi o branże z kodami 90.01.Z, 90.02.Z, 93.29.A, 93.29.B oraz 93.29.Z. "Nie wiadomo, dlaczego akurat ci przedsiębiorcy będą mogli wystąpić tylko o pożyczkę i ulgę w składkach, a o postojowe już nie" - zauważa dziennik.
Brak wsparcia niektórych przedsiębiorców nie jest jedynym problemem. Kolejny to czas. Obrady Sejmu zostały bowiem przesunięte. Miały ruszyć w środę 4 listopada, ale głosowania nad tarczą 6.0 będą mogły ruszyć dopiero za dwa tygodnie. Posiedzenie rozpocznie się bowiem 18 listopada.
- Nie chcemy doprowadzić do sytuacji, że trzeba będzie zamknąć Sejm, bo nie będzie miał kto pracować - wyjaśnił decyzję władz Ryszard Terlecki, wicemarszałek izby niższej.
Czytaj też: Gowin: Trzeba się liczyć z zakazem wychodzenia z domu. Tylko do pracy, na zakupy, spacer
Niewykluczone, że firm, które będą musiały otrzymać wsparcie państwa, będzie więcej. Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera, we wtorek zapowiedział bowiem, że w ciągu dwóch dni mogą zostać przedstawione nowe obostrzenia. Jaka może być ich skala? To wiemy wyłącznie z przecieków. A te mówią o całkowitym zamknięciu galerii handlowych, a nawet znacznie poważniejszym lockdownie kraju. "Premier się waha" - wyjaśniają portalowi Money.pl źródła zbliżone do premiera. Dlatego też zarówno obywatele jak i przedsiębiorcy muszą czekać na rozwój sytuacji.
Najlepszym dowodem na to, że obostrzenia mogą zostać rozszerzone, jest przykład branży gastronomicznej. Restauracje i bary nie mogą przyjmować klientów od dwóch tygodni, jednak we wtorek rząd ogłosił, że zakaz ten zostaje przedłużony do odwołania.