Wybory w USA. Liczenie głosów funduje rynkom rollercoaster. Biden prowadzi - i mamy mocne odbicie

Mocne wzrosty na Wall Street, mocno "zielona" końcówka sesji w Europie i czwartek na solidnych plusach w Azji. Przynajmniej na razie. Bo rynki pulsują w rytm informacji wyborczych ze Stanów Zjednoczonych. Głosy jeszcze są liczone, ale rosnące prawdopodobieństwo wygranej Bidena najwyraźniej zmniejsza niepokój inwestorów.
Zobacz wideo Czy skończył się rynek pracownika? Wszystko zależy od branży

Teoretycznie giełdom bardziej powinien sprzyjać wybór Donalda Trumpa. Joe Biden zapowiada podniesienie podatków (m.in. dla korporacji) i regulacje dla firm technologicznych, także obecny prezydent postrzegany jest jako bardziej przyjazny rynkom. Wygląda jednak na to, że inwestorzy mimo wszystko bardziej pozytywnie reagują na rosnące szanse demokraty. Kluczowe jest jedno: im mniejsza niepewność, tym bardziej są zadowoleni. 

Donald Trump kontra Joe Biden. Rynki reagują na wybory w USA

Dobę temu wydawało się, że mimo przedwyborczych sondaży, dających niemal pewne zwycięstwo Bidenowi, to Donald Trump może być bliżej wygranej. Teraz, w czwartek rano, nadal wprawdzie tego nie wiadomo, ale rywal obecnego prezydenta zbliża się do zwycięstwa - na to wskazują głosy liczone w kluczowych stanach.

Gdy ten scenariusz stawał się wczoraj coraz bardziej prawdopodobny, indeksy giełdowe w Europie, które w ciągu dnia nie obierały długo wyraźnego kierunku, zaczęły mocno rosnąć. Ostatecznie wzrosty na naszym kontynencie były bardzo solidne - niemiecki DAX zyskał 1,95 proc., brytyjski FTSE 100 1,67 proc., a francuski CAC40 2,44 proc. 

Notowania na giełdach w Europie, 4 listopada 2020 r.Notowania na giełdach w Europie, 4 listopada 2020 r. źródło: investing.com

Wyraźnie słabiej wyglądał główny indeks warszawskiej giełdy - WIG20 wprawdzie zakończył sesję na plusie, ale niewielkim - 0,28 proc., a przez dużą jej część tracił, momentami nawet ponad 2 proc. Nasza giełda reagowała nie tylko na to, co działo się w USA. Z jednej strony słabsza środa była zapewne odreagowaniem po bardzo silnym wzroście we wtorek (wtedy WIG20 zyskał aż 5 proc.), z drugiej ciążyły obawy związane z oczekiwaniem na lockdown. Nowe restrykcje już znamy, rząd zapowiedział też, co musi się stać, by zaczęła obowiązywać "kwarantanna narodowa" (określenia "lockdown" w oficjalnym planie unika). 

Polską giełdę, ale i europejskie, podbił też mocny start sesji na Wall Street, gdzie dzień także zakończył się na wyraźnych plusach. Indeks szerokiego rynku S&P 500 zyskał 2,2 proc., technologiczny Nasdaq 3,85 proc. (spółki technologiczne w USA rosną najmocniej od pewnego czasu), a Dow Jones 1,34 proc. 

Także poranek w Azji wygląda bardzo pozytywnie, a kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy idą w górę.

Notowania na giełdach w Azji, 5 listopada 2020 r.Notowania na giełdach w Azji, 5 listopada 2020 r. źródło: investing.com

Na rynku walutowym dolar zaczął znów się osłabiać, co jest wskaźnikiem malejącej niepewności - amerykańska waluta uważana jest za swego rodzaju bezpieczną przystań, gdy rośnie ryzyko lub niepewność, inwestorzy "przerzucają" pieniądze do takich właśnie przystani z bardziej ryzykownych aktywów. Dolar słabnie też wobec złotego. Wczoraj kurs sięgał 3,94 zł, dziś rano to 3,86 zł. 

Notowania dolara wobec złotego.Notowania dolara wobec złotego. Źródło: stooq.pl

"Niebieska fala" raczej nie nastąpi, ale to nic, a może nawet lepiej

Trzeba też pamiętać, że Amerykanie wybierali nie tylko prezydenta, ale też członków Izby Reprezentantów i jedną trzecią składu Senatu. Teraz demokraci mają przewagę w tej pierwszej izbie Kongresu, a republikanie w drugiej. Gdyby w wyborach udało im się wygrać nie tylko Biały Dom, ale i cały Kongres, znacznie łatwiej byłoby Bidenowi przepychać swoje pomysły oraz uchwalić nowy pakiet fiskalny na wsparcie gospodarki w koronakryzysie (od tygodni politycy obu partii nie są w stanie się w tej sprawie dogadać, co ciążyło czasem notowaniom giełdowym).

Ten scenariusz "niebieskiej fali" (niebieski to kolor demokratów) był przez inwestorów postrzegany jako najkorzystniejszy, bo najbardziej ograniczający niepewność polityczną. Teraz wygląda na to, że Senat może być poza zasięgiem Partii Demokratycznej, ale najwyraźniej inwestorzy postanowili to zignorować. 

Pojawiają się też opinie, że inwestorzy przychylniej patrzą na układ, w którym demokrata przejmuje Biały Dom, ale to republikanie utrzymują Senat - a to dlatego, że to oznacza mniejsze szanse na zmiany, które mogłyby negatywnie wpływać na rynki. 

"Wygrana Bidena bez pełnego wsparcia Senatu oznacza mniejsze ryzyko regulacji i wyższych podatków od osób prawnych / przedsiębiorstw" - napisali analitycy Nomury w notatce do klientów. 

To nie jest też tak, że wszystkie ryzyka minęły. W kilku stanach liczenie głosów trwa, a Donald Trump zapowiada pozwy sądowe i podważa uczciwość głosowania. Jego zwolennicy zaczynają wychodzić na ulicę, a nawet żądać przerwania liczenia głosów, ale to jak na razie rynków wydaje się nie martwić. 

Więcej o: