Premier Mateusz Morawiecki podczas środowej konferencji prasowej nie tylko ogłosił nowe restrykcje. Wyjaśnił też, kiedy wprowadzony może zostać całkowity lockdown kraju. Ze słów szefa rządu wynika, że kolejne obostrzenia, obejmujące na przykład przemieszczanie się, zostaną wprowadzone, kiedy liczba nowych zakażeń z ostatnich siedmiu dni przekroczy 70-75 w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców.
Słowa premiera trzeba najpierw przetłumaczyć na język komunikatów Ministerstwa Zdrowia, a następnie na kalendarz. Obecnie znajdujemy się bowiem w fazie, w której dzienna liczba zachorowań waha się od ok. 19 do blisko 27 tys. zachorowań. Lockdown - nazywany przez rząd narodową kwarantanną - może nastąpić przy osiągnięciu skali zachorowań na poziomie 27-29 tys. dziennie. W czwartek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 27 143 nowych zakażeniach koronawirusem. Jest to wzrost w porównaniu do liczb z poprzedniego dnia, ale wciąż nie wiadomo, czy liczba zachorowań osiągnęła szczyt.
Na podstawie dotychczasowego tempa ekspansji wirusa możemy przyjąć, że próg 70 zachorowań na 100 tys. mieszkańców osiągniemy po 15 listopada. Drugą, wymienioną przez szefa rządu, wartość 75 przypadków osiągniemy najprawdopodobniej nieco później - mniej więcej 20 listopada - wylicza Money.pl. I właśnie w tym okresie, jak na razie, może zostać wprowadzony lockdown.
Nie. Wszystko zależy od tempa ekspansji epidemii koronawirusa. Jeśli zacznie spadać, widmo przymusowej kwarantanny się oddali. Dotychczasowe analizy Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego wskazują, że 26 listopada liczba zachorowań w Polsce może osiągnąć 31 tys. przypadków dziennie.
Eksperci ICM wydali istotne oświadczenie dotyczące ewentualnego wpływu protestów ulicznych na liczbę nowych przypadków. Premier Mateusz Morawiecki stwierdził bowiem, że gdyby ludzi nie było na ulicach, przypadków byłoby o 5000 mniej.
"W obecnym stadium rozwoju modelu nie jesteśmy metodologicznie przygotowani, aby uwzględnić w sposób odpowiedzialny tego typu zgromadzenia jako odrębny czynnik. W związku z powyższym nieuprawnione jest stwierdzenie, że z modelu ICM UW wynika, iż protesty uliczne mogą zwiększyć liczbę stwierdzonych przypadków z 25 tys. na 31 tys." - czytamy w komentarzu ekspertów.
Czytaj też: Morawiecki zapowiada ostatni etap przed narodową kwarantanną. Lockdown jest bardzo blisko [WYKRES DNIA]