W najbliższą środę sztab kryzysowy może podjąć decyzję o odmrażaniu branży handlowej - poinformowała Olga Semeniuk, wiceminister rozwoju, pracy i technologii. Chodzi przede wszystkim o branżę meblarską. Premier Mateusz Morawiecki i przedstawiciele największych sieci w Polsce pracują nad listą obostrzeń, które miałyby obowiązywać w sklepach takich jak Ikea, Agata Meble czy Jysk.
- Premier zobowiązał się do przedstawienia tych obostrzeń Radzie Sanitarno-Epidemiologicznej, która może je przyjąć lub odrzucić w zależności od sytuacji epidemicznej kraju - wyjaśniła Semeniuk. - Jeżeli liczba zakażeń będzie spadać, to mam nadzieję, że branżę meblarską będziemy mogli jako pierwszą zacząć odmrażać - dodała cytowana przez TVN24.
Przedstawiciele branży, którzy od kilku tygodni apelują do szefa rządu o umożliwienie im działania, są gotowi na wprowadzenie ograniczeń w sklepach. Wśród nich: 1 klient na 20 m2, dezynfekcja najczęściej dotykanych miejsc w sklepie co godzinę, zwiększenie liczby stanowisk do dezynfekcji rąk w sklepie dla klientów - dwa stanowiska na każde 500 m2, monitorowanie przestrzegania zasad sanitarnych przez klientów (dezynfekowanie dłoni i noszenie maseczek). Wyznaczenie w sklepie osób do pilnowania zasady DDM - dystans, dezynfekcja, maseczki.
Czytaj też: Podejście rządu do danych o epidemii to ponury żart. "Teorie spiskowe" nie biorą się znikąd [OPINIA]
"Apelujemy o uruchomienie sprzedaży nie tylko ze względu na interes konsumentów i naszych sieci, ale też tysięcy polskich poddostawców pracujących dla nas w całym kraju. Polscy producenci mebli oraz ich dystrybutorzy to ważny sektor polskiej gospodarki. Produkujemy w kraju, sprzedajemy dla naszych rodaków, ale też wzmacniamy polski eksport poprzez tworzenie kanałów dystrybucji do wielu krajów na świecie" - czytamy w apelu sygnowanym przez Agata Meble, Ikea i Jysk.
Rząd wprowadził dodatkowe obostrzenia w handlu 7 listopada, zapowiadając, że to ostatni krok przed narodową kwarantanną, czyli lockdownem Polski. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że jeżeli liczba nowych przypadków przekroczy 75 na 100 tys. mieszkańców, konieczne będą kolejne restrykcje, dotyczące na przykład zakazu przemieszczania się.
W ubiegłym tygodniu szef rządu ogłosił jednak, że nastąpił spadek zachorowań. "To sygnał stabilizacji i dowód, że ostatnie obostrzenia przynoszą skutki, a społeczna dyscyplina ma sens" - stwierdził szef rządu. Komentatorzy zwracają jednak uwagę na fakt, że niska liczba nowych przypadków może wynikać z małej liczby testów. W ciągu ostatniej doby wykonano ich tylko 35,1 tys. Pozytywny wynik dało aż 59,3 proc.