Ministerstwo Zdrowia w środowym raporcie poinformowało, że w ciągu poprzednich 24 godzin na skutek epidemii koronawirusa zmarły kolejne 674 osoby. Dane wskazują na mniejszą liczbę nowych przypadków.
Skąd tak wysoka liczba przypadków śmiertelnych? Norbert Maliszewski, szef Centrum Analiz Strategicznych przy KPRM, wykładowca Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, twierdzi, że złe dane mogą spływać jeszcze przez najbliższe tygodnie.
"Polecam modele, gdyż one pomagają zrozumieć sytuację. Zgodnie z prognozami ICM UW jesteśmy w fazie spadków nowych zakażeń. Natomiast dla zgonów trzeba zastosować 2-3 tygodniowe przesunięcie i niestety wciąż jesteśmy w okresie największej ich liczby" - stwierdził w komentarzu na Twitterze.
Model epidemii koronawirusa Źródło: ICM UW, dane: Michał Rogalski
Na wykresie widoczna jest przewidywana dzienna liczba zgonów - dane wskazują, że wskaźnik może jeszcze utrzymywać się na wysokim poziomie.
Maliszewski odniósł się też do uwagi jednego z internautów. Ten zauważył, że modele ICM UW opierają się w pewnej części na danych zbieranych przez Michała Rogalskiego, który tworzy niezależną bazę z informacjami o epidemii.
"Cieszy mnie osobiście postawa aktywistów obywatelskich. Jeśli będzie to możliwe, to dla niektórych z nich będą wnioskować o stypendium. Natomiast warto zapamiętać, że nie ma danych innych, jak publiczne (a to, że niektórzy stworzyli własne ich zbiory i sobie je analizują, cieszy)" - napisał.
Dr Jakub Zieliński z ICM UW w rozmowie z Next.gazeta.pl wyjaśnił, że możemy się spodziewać jeszcze pewnego zwiększenia dobowej liczby zgonów. - Mam nadzieję, że nie przekroczą one tysiąca dziennie, ale "dużego kilkaset" przez najbliższe tygodnie możemy się spodziewać - stwierdził.
Czytaj też: Nowa strona ministerstwach z liczbą zachorowań w ogniu krytyki. "Brak danych historycznych"
Dr Grażyna Cholewińska-Szymańska, ordynator oddziału w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie wyjaśnia z kolei, że wysoka liczba zgonów jest konsekwencją liczby zachorowań. - Na wiosnę mieliśmy mniej wykrywanych przypadków, a więc zgonów było 100 albo i mniej. Odsetek zgonów utrzymuje się jednak na poziomie trzech procent - stwierdziła.