Sekretarz stanu USA, Antony Blinken, podczas przesłuchania w Kongresie 10 marca, przypomniał wprost, że administracja prezydenta Joe Bidena jest przeciwna budowie Nord Stream 2. Możliwe są kolejne amerykańskie sankcje na firmy, które biorą udział w budowie. Kongres Stanów Zjednoczonych mocno na to naciska - by powstrzymać powstanie gazociągu.
Rosja wyciągnęła lekcję z przeszłości. Nauczona doświadczeniami z planów gazociągu South Stream, który ostatecznie nigdy nie powstał, przy budowie Nord Stream 2 zrezygnowała z umów międzyrządowych. Podpisały je firmy. A to sprawia, że Komisja Europejska ma związane ręce - nie może zatrzymać budowy. Jej przedstawiciele powtarzają, że mogą to zrobić tylko Niemcy. Czy to jest w ogóle realne?
Niemieccy politycy są bardzo podzieleni w tej sprawie, także w obrębie koalicji CDU, czyli partii Angeli Merkel oraz jej bawarskiej siostry CSU - zauważa Bartosz Dudek, kierownik sekcji polskiej Deutsche Welle. Niemieckie władze powtarzały przez lata, że jest to projekt wyłącznie ekonomiczny, bez podtekstu politycznego. Ale ostatnio pojawiają się głosy wprost stwierdzające, że gospodarka nie jest jedynym celem.
Oczywiście Rosjanom także nie chodzi wyłącznie o pieniądze, choć i one odgrywają istotną rolę.
- Kontrakty na budowę tych odcinków gazociągów, których przedłużeniem są gazociągi eksportowe, wygrywają w Rosji firmy, które są własnością oligarchów, mających bliskie związki polityczno-biznesowo-towarzyskie z elitą kremlowską - zauważa dr Szymon Kardaś, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich i wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.
Dlaczego część niemieckich polityków popiera budowę Nord Stream 2 i czy można ten projekt jeszcze zatrzymać? Więcej na ten temat w najnowszym odcinku programu "Oko na świat".