We wtorek Sejm miał zająć się ustawą, która w ostateczny sposób uregulowałaby kwestię Otwartych Funduszy Emerytalnych. Głosowanie otwierające drogę do przeniesienia blisko 150 mld zł zgromadzonych w OFE jednak się nie odbędzie.
To kolejna tego typu zmiana - pierwotnie bowiem Sejm miał zająć się ustawą w czwartek.
Pierwsze czytanie projektu odbyło się 17 marca 2021. Rząd zakłada, że reforma OFE ruszy już od czerwca 2021 roku, dlatego legislacja powinna zostać zakończona jeszcze w maju.
Zgodnie z założeniami reformy środki, które Polacy zgromadzili w funduszach, zostaną przeniesione. Domyślnie, o ile nie wypełnimy deklaracji, trafią na Indywidualne Konta Emerytalne.
Transfer środków będzie się jednak wiązał ze swego rodzaju prowizją. 15 proc. zgromadzonych pieniędzy OFE potrącą w dwóch transzach i przekażą na konta ZUS-u. Rząd zapewnia, że środki przeniesione na IKE będą mogły podlegać dziedziczeniu, ich wypłata w przyszłości będzie też nieopodatkowana. Pieniądze z IKE będzie też można wypłacić - jednorazowo lub w ratach.
"Środki, które trafią do ZUS-u, w przyszłości będą podlegały opodatkowaniu przy wypłacie 17 albo 32 proc. podatkiem dochodowym, w zależności od tego, w której skali podatkowej znajdzie się emeryt" - wyjaśnia Polski Instytut Emerytalny. W tym wypadku pieniędzy nie będzie można wypłacać - zwiększą one miesięczną kwotę uposażenia. Nie będą też dziedziczne.
Paweł Michalik, prezes PTE Uniqa, w rozmowie z Money przyznaje, że tempo prac nad ustawą stanowi spore wyzwanie dla branży. - Przygotowujemy się, bazując na projekcie ustawy i projektach rozporządzeń, bo nadal nie ma ostatecznych tych dokumentów - stwierdził. Dodał też, że branża jest zmuszona tworzyć procedury "po omacku", nie znając jeszcze ostatecznych rozwiązań prawnych.