Znamy wyrok TSUE ws. kredytów we frankach. Pierwsze komentarze: rozczarowanie

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał orzeczenie oczekiwane przez frankowiczów i banki. W odpowiedzi na pięć pytań prejudycjalnych miał orzec m.in. w temacie biegu przedawnienia roszczeń banku czy legalności roszczeń z tytułu korzystania z kapitału po unieważnieniu umowy. Pierwsze komentarze wyrażają jednak "rozczarowanie", że TSUE nie dał jasnych wskazówek polskim sądom.
Zobacz wideo TSUE zajmie się frankowiczami. Dlaczego wyrok może uderzyć w banki?

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał w czwartek orzeczenie, w którym odpowiedział na pięć pytań prejudycjalnych skierowanych do niego przez Sąd Okręgowy w Gdańsku. Wśród nich były dwa pytania szczególnie ważne dla całego środowiska frankowiczów oraz banków. 

Prawnicy liczyli, że TSUE da w nich jasną wskazówkę m.in. od kiedy liczyć okres przedawnienia roszczeń banku wobec klienta, a także czy bank ma prawo żądać od klienta po unieważnieniu umowy kredytowej tzw. roszczenia za korzystanie z kapitału (czyli wynagrodzenia za to, że klient mógł dysponować przez wiele lat kwotą przekazaną mu przez bank).

Wbrew oczekiwaniom, unijny Trybunał nie odniósł się jednak bezpośrednio do tych kwestii. Orzekł wyłącznie, że sąd ma obowiązek poinformowania kredytobiorcy o możliwych konsekwencjach prawnych wynikających z unieważnienia umowy. W tym potencjalnie także o tym, że bank może wystąpić z roszczeniem za korzystanie z kapitału.

Nie ma jednak w orzeczeniu TSUE jasnych wykładni zarówno co do legalności takich roszczeń, jak i co do terminu przedawnienia roszczeń banku. Trybunał odsyła sądy m.in. w zakresie oceny kwestii przedawnienia do przepisów prawa krajowego, niejako oceniając, że jednoznaczna ocena tego w świetle prawa unijnego (dyrektywy 93/13 w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich) nie jest możliwa.

TSUE stwierdził też, że mimo zawarcia aneksu do umowy kredytowej, sąd może badać nieuczciwy charakter klauzuli indeksacyjnej. Jeśli stwierdzi, że miała ona nieuczciwy charakter, to skutkuje przywróceniem stanu prawnego, jakby tej klauzuli w ogóle nie było, chyba że klient nie życzy sobie powrotu do takiego stanu. Ponadto unijny Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że jeśli sąd krajowy stwierdzi nieuczciwy charakter umowy indeksacyjnej, musi z urzędu sprawdzić, czy w ogóle umowa może się utrzymać, czy też można ją unieważnić.

Eksperci rozczarowani wyrokiem

Pierwsze komentarze prawników, z którymi rozmawiała Gazeta.pl, są takie, że wyrok jest "rozczarowujący" w tym sensie, że nie odpowiada na kluczowe pytania z punktu widzenia spraw frankowych.

To, że TSUE nie odniósł się do kwestii roszczeń za korzystanie z kapitału, podkreśla także mecenas Barbara Garlacz. To ona jest pełnomocnikiem frankowiczów, w sprawie których sąd poprosił TSUE o odpowiedzi na pytania prejudycjalne.

W sprawie utrzymywania umów o kredyty frankowe orzeczenie TSUE odsyła do prawa krajowego, Trybunał zobowiązuje sądy do informowania konsumentów, że przy unieważnieniu bank może wystąpić o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Nie ma nic o przedawnieniu

- komentuje też Piotr Sobolewski, starszy analityk ds. sektora finansowego Polityki INSIGHT. Dodaje, że teraz wobec tego należy czekać na to, co 11 maja powie Sąd Najwyższy. Jego Izba Cywilna również ma rozstrzygnąć kilka zagadnień prawnych dotyczących kredytów frankowych - w tym podobne jak TSUE, m.in. dotyczące przedawnienia roszczeń banku. Nieoficjalnie mówiło się, że Sąd Najwyższy kilkukrotnie przekładał posiedzenie w tej sprawie właśnie dlatego, aby wiedzieć, jak na pewne kwestie zapatruje się TSUE. 

- Gdzie cokolwiek o biegu przedawnień? - pyta Konrad Białas, główny ekonomista DM TMS Brokers. - Nie ma nic - odpowiada Emil Ślązak, p.o. prezesa BOŚ Banku.

Dzisiejszy wyrok nie przyniósł rewolucyjnych zmian, ale utwierdził nas w przekonaniu po pierwsze co do tego, że celem Dyrektywy jest przywrócenie równowagi naruszonej przez to, że w umowie znalazła się klauzula niedozwolona. Nie masowe unieważnianie umów

- komentuje dr Piotr Bodył Szymala z "Monitora Prawa Bankowego", szef obszaru prawnego banku Santander, cytowany przez portal bankier.pl.

Jednocześnie sąd unijny dał zielone światło temu, żeby w przypadku, gdy tylko część postanowienia umownego (umowny spread, wartość dodawana przez poszczególne banki do kursu wymiany), gdyby tylko ten element został zakwestionowany, pozostała część umowy pozostała w mocy, o ile nie zmienia to charakteru całej umowy. W mojej ocenie jest to otwarcie drogi do tego, żeby kursy umowne zastępować kursem średnim NBP

- dodał Bodył Szymała.

Więcej o: