Marek Belka, ekonomista, były premier i minister finansów, w Porannej rozmowie Gazeta.pl przestrzegał przed ryzykiem związanym z inflacją. Zdaniem eksperta zwiększa się ryzyko, że stanie się ona problemem polskiej gospodarki na dłużej.
Kwietniowy odczyt inflacji wyniósł aż 4,3 procent. Jak duże jest to ryzyko, że zagrozi to polskiej ekonomii? - Ryzyko się zwiększa. Po pierwsze to nie jest jednorazowy wyskok inflacji, tylko to jest dosyć solidny i taki stały wzrost tak zwanej inflacji bazowej. Oczywiście wszyscy mówią, że cena ropy naftowej wystrzeliła i w związku z tym cena benzyny wzrosła, czy paliw, ale tak naprawdę to usługi ciągną inflację. A to oznacza, że po prostu ta inflacja się zadomowi u nas na stałe - stwierdził Marek Belka.
Zdaniem ekonomisty tendencje inflacyjne zaczynają się pokazywać na całym świecie. - To już nie jest okres sprzed kilku lat, kiedy mieliśmy deflację, czy to w Europie w strefie euro, czy w Stanach Zjednoczonych. Dzisiaj cały świat powoli jednak wkracza w podwyższoną inflację. Więc można się liczyć w związku z tym z tymi samymi zjawiskami w Polsce - wyjaśnił Marek Belka.
Narodowy Bank Polski, czy Rady Polityki Pieniężnej na razie nie podejmują stanowczych działań. Dlaczego? - Martwi mnie to. Pamiętam niedawne stwierdzenie, nie wiem, czy to padło z ust prezesa, czy któregoś z członków Rady Polityki Pieniężnej, że przecież walka z inflacją oznacza tak naprawdę niebezpieczeństwo zwiększenia stopy bezrobocia. To święta prawda, tylko że jeżeli inflacja jest na poziomie czterech procent, to ten koszt ekonomiczny i społeczny przyhamowania lekkiego będzie nieznaczny. Natomiast przy inflacji osiem procent załóżmy, wtedy wpadamy w taką bardzo odczuwalną i bolesną recesję. Mówiąc krótko - jak się odkłada moment reakcji na inflację, to wtedy koszt zaczyna być znacznie większy - stwierdził Marek Belka.
Ekonomista ocenił też, jak duże jest ryzyko, że inflacja w Polsce osiągnie niebezpiecznie wysoki poziom. - Jeżeli po udanych szczepieniach gospodarka wróci do jakiej takiej normalności, to ludzie zgromadzone w czasie lockdownu pieniądze zaczną wydawać. A to jest zaproszenie do inflacji zdecydowane - stwierdził.