Po środowym posiedzeniu RPP, referencyjna stopa procentowa Narodowego Banku Polskiego pozostała na poziomie 0,10 proc. Zmianie nie uległy także wysokości innych stóp - lombardowa wynosi 0,50 proc., depozytowa 0 proc., redyskontowa weksli 0,11 proc., a dyskontowa weksli 0,12 proc.
W komunikacie po posiedzeniu Rady napisano, że "napływające dane dotyczące sytuacji gospodarczej w Polsce wskazują na poprawę koniunktury, przy utrzymującym się silnym zróżnicowaniu między sektorami". Zwrócono uwagę, że w marcu roczna dynamika produkcji przemysłowej oraz sprzedaży detalicznej istotnie wzrosła, co częściowo wynikało z efektów bazy związanych ze spadkiem tych kategorii po wybuchu pandemii w marcu 2020 roku, jednocześnie nadal wyraźnie ujemna była roczna dynamika produkcji budowlano-montażowej. Eksperci NBP podkreślili, że towarzyszył temu spadek przeciętnego zatrudnienia.
"Dostępne prognozy wskazują, że w najbliższych kwartałach nastąpi ożywienie koniunktury, choć skala i tempo tego ożywienia są obarczone niepewnością. Głównym źródłem niepewności pozostaje dalszy przebieg pandemii i jej wpływ na koniunkturę w kraju i za granicą" - dodano.
Stopy są na obecnym poziomie od ponad jedenastu miesięcy. Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński w ostatnich miesiącach wielokrotnie podkreślał, że jest on właściwy i podwyżki czy obniżki są mało prawdopodobne. Wydaje się, że większość składu RPP ma podobne zdanie.
Mimo wszystko, mimo świadomości tej gołębiej retoryki w RPP, na środową decyzję o wysokości stóp ekonomiści czekali z niecierpliwością. Niepewność napędzał kwietniowy poziom inflacji, który według danych GUS wyniósł aż 4,3 proc.
Był to odczyt wyższy od prognoz i najwyższy od marca 2020 r. Pierwszy raz od tamtego momentu wskaźnik inflacji wyszedł także poza cel inflacyjny NBP, wynoszący 2,5 proc. z dopuszczalnym wahaniem 1 p. proc. w górę lub w dół. Co więcej, nie był to jednorazowy "wystrzał" - prognozy ekonomistów wskazują, że w najbliższych miesiąc prawdopodobne są kolejne odczyty inflacji na poziomie 4-5 proc. Przyczyną wzrostu cen może być m.in. uruchomiony odłożony popyt po odmrożeniu gospodarki. Chęć tłumienia inflacji mogłaby motywować RPP do podwyżki stóp.
Tak się jednak nie dzieje. Ekonomiści ING Banku Śląskiego są zdania, że większość członków Rady Polityki Pieniężnej będzie dalej tolerować przyspieszenie inflacji w Polsce powtarzając, że wzrost cen jest przejściowy, wynikający z czynników poza kontrolą RPP. W ostatnich miesiącach prezes NBP "winnych" inflacji widział m.in. w samorządach podnoszących ceny wywozu śmieci czy w Unii Europejskiej forsującej ambitną politykę klimatyczną.
Jesteśmy niemal pewni, że wysoka inflacja zostanie zrzucona nadal (i na razie) karb efektów bazowych, cen paliw, cen żywności oraz pojemnej kategorii dostosowań kosztowych do funkcjonowania w warunkach pandemii. Jeśli miało by być inaczej, to właśnie przy inflacji należałoby poszukiwać elementów naprowadzających na przyszłe ruchy stóp procentowych. Za wcześnie jednak na porzucenie poglądu o tymczasowym charakterze wzrostów inflacji
- dodawali ekonomiści mBanku.
Zresztą nie tylko prezes Glapiński daje do zrozumienia, że ewentualna podwyżka stóp nie ujarzmiłaby inflacji. Podobnych zdań jest więcej, ostatnio wyeksponowała je także choćby Grażyna Ancyparowicz.
Według ekspertów ING, RPP będzie utrzymywała stopy procentowe bliskie zeru w celu wsparcia wzrostu gospodarczego Polski. To ma być priorytet Rady, a wskazywać na to według ekonomistów ma także ostatnie przyspieszenie przez NBP tempa skupu aktywów w ramach QE.
W kwietniu NBP skupił najwięcej obligacji od czerwca 2020. Na maj już zapowiedział dwie kolejne aukcje (12 i 26 maja). Celem zwiększonych operacji strukturalnych jest wyhamowanie wzrostu rentowności obligacji
- tłumaczą ekonomiści ING Banku Śląskiego. Przewidują, że podwyżek stóp doczekamy się najwcześniej w drugiej połowie 2022 r. tj. po upłynięciu kadencji większości obecnych członków RPP.
Rychłej podwyżki stóp nie uważa za konieczną także Marcin Kujawski, ekonomista banku BNP Paribas. Zauważa jednak przy tym, że RPP powinna "wyraźnie zmienić komunikację i jasno zadeklarować gotowość do podwyżek".
Oprócz wpływu na oczekiwania, podwyżka działałaby głównie w kierunku wygładzania konsumpcji i wyższej stopy oszczędności. Nie mam przekonania jak wyglądać będzie stopa oszczędności gospodarstw domowych po pandemii, więc myślę, że warto poczekać i to sprawdzić. Tak samo nie mam przekonania, że koniec działania Tarcz nie będzie miał wpływu na działalność przedsiębiorstw, a w konsekwencji także na rynek pracy. Zobaczyłbym więc, czy faktycznie wychodzimy z kryzysu zupełnie suchą stopą. Póki co akcja kredytowa jest bardzo słaba a inwestycje, mimo, że zapewne wzrosły w pierwszym kwartale, pozostają na niskim poziomie. Myślę więc, że warto jest utrzymać silnie akomodacyjną politykę pieniężną w początkowej fazie powrotu do normalności - przy jednoczesnej deklaracji, że stopy nie muszą pozostać niskie forever, co powinno ograniczać "malinvestment”
- uważa Kujawski.
Z pewnością więcej szczegółów o aktualnym podejściu Rady Polityki Pieniężnej do poziomu stóp procentowych w kraju usłyszymy w piątek 7 maja podczas comiesięcznej konferencji prasowej prezesa NBP Adama Glapińskiego.