Rada Polityki Pieniężnej przy NBP utrzymała w środę stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Decyzja była spodziewana, bo większość członków RPP uważa rekordowo niskie stopy (referencyjna wynosi zaledwie 0,10 proc.) za optymalne - m.in. mając na względzie wsparcie dla wzrostu gospodarczego.
Ekonomistów zajmuje jednak mocno temat inflacji. W kwietniu wyniosła ona 4,3 proc., po raz pierwszy od ponad roku wyskakując poza "widełki" celu inflacyjnego NBP. Co więcej, prognozy wskazują, że nie był to li tylko "wypadek przy pracy" i na podwyższone tempo wzrostu cen - rzędu 3,5-5 proc. - należy się przygotować nawet przez około rok.
Rada Polityki Pieniężnej teoretycznie mogłaby reagować na (relatywnie) wysoką inflację, podnosząc stopy procentowe. Nie chce jednak tego robić - nie tylko ze względu na troskę o pompowanie wzrostu PKB. Prezes NBP Adam Glapiński oraz część innych członków RPP przekonują, że czynniki proinflacyjne są poza zakresem oddziaływania Rady. Słowem - podwyżka stóp procentowych nie sprawiłaby, że przestałyby rosnąć np. ceny wywozu śmieci, paliw czy energii.
Ekonomiści (np. ING Banku Śląskiego czy Credit Agricole) nie przewidują podwyżek stóp procentowych do 2022 r. Mimo to zwracają uwagę, że NBP zmienia retorykę. Z comiesięcznego komunikatu po posiedzeniu RPP zniknęła właśnie całkowicie część dotycząca stabilizacji inflacji na poziomie celu inflacyjnego.
To, czy i kiedy stopy procentowe w końcu pójdą w górę, będzie z pewnością tematem wielu dysput ekonomicznych w najbliższych miesiącach. Niezależnie jednak kiedy do tego dojdzie - kiedyś to się stanie. A to będzie oznaczało m.in. podwyżki rat osób z kredytami w złotych. Część z nich nie poznała jeszcze na własnej skórze tego, czym jest ryzyko stopy procentowej.
Dziś złotówkowicze są w o tyle uprzywilejowanej sytuacji, że rekordowo niskie stopy procentowe przekładają się na bardzo niskie raty. Przeciętne oprocentowanie kredytu mieszkaniowego to dziś (jak wynika z raportu AMRON SARFiN) ok. 2,50 proc. Z tego ok. 2,30 proc. to niezmienna marża banku, a tylko 0,20 proc. to WIBOR 3M (zależny od poziomu stóp procentowych).
Z naszych wyliczeń wynika, że przy takim oprocentowaniu rata kredytu na 300 tys. zł na 25 lat to dziś ok. 1346 zł. Gdyby założyć, że WIBOR 3M będzie rósł o tyle samo co stopy procentowe, to wzrost stóp o 0,50 pp. oznaczałby ratę wyższą o niemal 80 zł. Podwyżka stóp o 1 pp. oznaczałaby już ratę na poziomie ok. 1,5 tys. zł, a więc o ponad 150 zł wyższe niż aktualne.
Rzecz jasna są i teoretyczne scenariusze znacznie gorsze. Przykładowo, wzrost stóp o 2 pp. to skok raty do ok. 1668 zł, a aż o 4 pp. to rata o niemal 700 zł wyższa niż dziś. Trudno dziś powiedzieć, jaka skala podwyżki i w jakim terminie jest realna, niemniej banki są już od kilku lat zobligowane do informowania kredytobiorców na piśmie nawet i o takich złych scenariuszach.
Uwaga! Podane kwoty należy traktować orientacyjnie. Skala wzrostu rat zależy nie tylko od wysokości kredytu czy okresu spłaty, ale także tego, w jakim tempie czy w jakim momencie okresu spłaty kredytu stopy będą rosnąć.
Rynek kredytów mieszkaniowych jest obecnie - pomimo pandemii - rozgrzany do czerwoności. Najnowsze dane Biura Informacji Kredytowej pokazują, że liczba wnioskujących o kredyt w I kwartale 2021 roku wyniosła 56 tys. i była najwyższa od dekady.
Dlatego tym bardziej już dziś warto "prawdziwie" - a nie tylko dla zachowania formalności - uczulać masowo nowych kredytobiorców. Raty ich kredytów są dziś bardzo niskie. Jeśli jeszcze spadną, to już symbolicznie. Za to w perspektywie nie tylko najbliższych lat, ale i dekad - bo w końcu wiele kredytów jest zaciąganych na 15, 20 czy 25 lat - jest bardzo dużo miejsca na wzrosty.
Dopiero od roku stopy w Polsce są na ekstremalnie niskim poziomie 0,10 proc. Wcześniej przez pięć lat stawka referencyjna też była niska - wynosiła 1,50 proc. Ale w gruncie rzeczy - od 2012 r. stopy procentowe w Polsce tylko spadają. Od dziewięciu lat żaden złotówkowicz nie przekonał się na własnej skórze, co znaczy wzrost raty z powodu podwyżki stóp.
Dlatego część ekspertów coraz głośniej mówi o ryzyku stopy procentowej jako kolejnej cesze kredytów hipotecznych, z którą Polakom przyjdzie się zmierzyć. Frankowicze (czy inni kredytobiorcy walutowi) boleśnie przekonują się, czym jest ryzyko kursowe. Złotówkowiczom wiele przykrości mogą narobić podwyżki stóp.
Co ciekawe, już dziś pojawiają się wśród bankowców ciche obawy, że po podwyżkach stóp (a co za tym idzie - rat) część złotówkowiczów zacznie konsultować z prawnikami swoje umowy w poszukiwaniu niedozwolonych klauzul. Jeśli z tych konsultacji wyniknie to samo, co w przypadku kredytów "frankowych" - że w umowach coś nie gra - sektor może być w kolejnych opałach.
Jest wiele podstaw do zakwestionowania prawidłowości udzielania kredytów. Chciałbym, żeby instytucje odpowiedzialne za stabilność rynku wypowiedziały się w tej sprawie. Czy kredyty złotowe są udzielane w sposób prawidłowy, czy w umowach nie ma zakazanych klauzul. Czy WIBOR jest prawidłowo obliczany, czy to prawidłowa stawka, czy bank ma swobodę w wyborze marży, czy jest ona prawidłowa
- mówił podczas niedawnej debaty bankowców prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło, cytowany przez "Puls Biznesu".