W piątek w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach została podpisana tzw. umowa społeczna dotycząca polskiego górnictwa. Swoje podpisy pod planem restrukturyzacji branży złożyli zarówno przedstawiciele rządu jak i związkowcy.
Rafał Zasuń, redaktor naczelny eksperckiego serwisu WysokieNapiecie.pl w rozmowie z Gazeta.pl ocenił, jak kosztowne może być porozumienie.
Biorąc pod uwagę koszty trzeba wziąć pod uwagę dwa główne czynniki. Pierwszy to bezpośrednie wydatki na rekultywację zamkniętych kopalń. Drugi to koszty dopłat do tych placówek, które wciąż będą działać, ale nadal nie będą rentowne.
- Koszty wynikające z zamykania kopalń w ramach porozumienia, to ok. 9,5 mld zł do końca 2027 roku - wylicza ekspert. - Nie wiadomo oczywiście, czy to porozumienie zostanie zrealizowane w takiej postaci, jak dzisiaj przewiduje to rząd - dodał.
Wyjaśnił też, że koszty rekultywacji zawsze bierze na siebie Skarb Państwa - chodzi o np. odwadnianie, konserwację szybów.
- Drugi koszt to dopłaty do produkcji węgla kamiennego, które mają umożliwiać wolniejsze zamykanie kopalń. Bez tego one nie zarobią po prostu na własne utrzymanie. Rząd nie podał tu żadnych liczb, ale nieoficjalnie wiadomo, że chodzi o ok. 2 mld zł rocznie - stwierdził Rafał Zasuń. - Rząd się zarzeka, że ta kwota będzie maleć, ale ja mam wątpliwości. Popyt spada na węgiel szybko, a harmonogram zamykania kopalń przewiduje zamykanie tych większych w latach 2030-2035 - zauważa.
Zdaniem eksperta efekt może być taki, że kopalnie będą zostawać z górami niesprzedawanego węgla, do czego trzeba będzie dopłacać coraz więcej, nie coraz mniej.
Redaktor naczelny serwisu WysokieNapiecie.pl podkreśla, że obecne problemy z branżą nie są wynikiem zaniedbań wyłącznie ostatnich lat. - Żaden rząd nie miał planu odejścia od węgla. Nie mamy planu, to suma zaniedbań z kilkunastu lat. Poprzednie ekipy zdecydowały o wydaniu ponad 20 mld zł na nowe bloki węglowe. Tymczasem górnikom i energetykom trzeba pokazać jasną perspektywę odejścia od węgla. Ale politycy wszystkich opcji od lat się po prostu tego boją - stwierdził.
Rafał Zasuń odniósł się też do kwestii kopalni w Turowie i ocenił plany inwestycyjne Polski w zakresie energetyki. - Kopalnia w Turowie będzie działać co najmniej do 2030 roku. Co się będzie działo później? To zależy od tego, w jakim tempie będziemy wypełniać lukę po węglu. Rola elektrowni węglowych będzie dopełnianiem tego, czego nie dadzą nam wiatraki i inne źródła. Wszystko zależy od tempa rozwoju nowych technologii- stwierdził.
Dziennikarz wyjaśnił też, co jego zdaniem powinna zrobić polska, by zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne. - Inwestować w odnawialne źródła energii, a także w małe elektrociepłownie gazowe, które będą produkować prąd i ciepło. Trzeba pomagać firmom, które chcą zyskać niezależność energetyczną dzięki własnym instalacjom - stwierdził.
Rafał Zasuń jest również zdania, że Polska nie powinna inwestować w elektrownię atomową. - Jej budowa w mojej ocenie nie ma sensu, bo to jest technologia przestarzała, świat od niej odchodzi. W żadnej kraju UE nie buduje się nowych elektrowni atomowych w obecnej technologii, w Stanach Zjednoczonych również nie ma takich planów, choć trwają prace nad nowymi reaktorami - stwierdził. - Powinniśmy inwestować w odnawialne źródła energii i w technologie nowoczesne, takie jak np. wodór - wyjaśnił.