Ostatnie miesiące są wyjątkowo ciężkie dla Hindusów. Kraj jest pustoszony przez wirusa - w ciągu ostatnich ośmiu tygodni na COVID-19 w Indiach zmarło 160 tys. osób. Epidemia odciska swoje piętno także w gospodarce kraju. Jak wynika z szacunków Uniwersytetu Azima Premji'ego, w pierwszym roku pandemii w biedę, zdefiniowaną jako życie za mniej niż pięć dolarów dziennie, popadło 230 milionów Hindusów.
Według danych uniwersytetu, po zeszłorocznym lockdownie pracę w Indiach straciło około 100 milionów osób, z czego około 15 milionów z nich nie znalazło nowego zatrudnienia do końca 2020 roku, a ci, którym się udało, w większości musieli zgodzić się na obniżki pensji. Realna skala problemu nie jest jednak znana, ponieważ wielu Hindusów pracuje w szarej strefie.
MoneyControl.com wskazuje, że od lutego do maja 2021 roku w różnych sektorach ubyło około 7,5 miliona miejsc pracy. Raport Centrum Monitorowania Gospodarki Indyjskiej (CMIE), na który powołuje się portal, wykazał, że na 23 maja stopa bezrobocia w kraju wynosiła 14,7 proc.
Wśród sektorów najmocniej dotkniętych epidemią na pierwszym miejscu znajduje się turystyka. MoneyControl podaje, że w trakcie drugiej fali zlikwidowano w nim blisko 4,2 miliona miejsc pracy. Najbardziej ucierpiały biura podróży i przewodnicy wycieczek - w ciągu ostatniego roku zamknęło się co najmniej 50 pośredników. Tymczasem szacuje się, że w branży turystycznej pracuje około 20 milionów osób.
Pandemia mocno uderzyła także w branżę hotelarską, która w Indiach zatrudnia około 35 milionów osób - w samych restauracjach jest to 7,3 miliona osób (według raportu NRAI Food Services z 2019 roku). Zlikwidowano tam 2,3 miliona miejsc pracy.
Na pandemii ucierpiał także sektor handlu detalicznego, który zatrudnia 7,5 miliona osób. Tu według szacunków zlikwidowano jeden milion miejsc pracy. W bankowości, usługach finansowych i ubezpieczeniach liczba ta oscyluje natomiast wokół 18 tys.
Liczby nowych zakażeń w Indiach zaczęły gwałtownie rosnąć na początku marca. Druga fala koronawirusa uderzyła w praktycznie każdą grupę wiekową - także w młodych ludzi. W połowie maja CNN podawał, że według szacunków Indie powinny zbliżać się do szczytu epidemii. Przewodnicząca grupy zadaniowej Komisji Lancet COVID-19 w Indiach, Chandrika Bahadur, na początku maja podkreślała jednak, że to wszystko zaledwie prognozy. Agencja Reuters przekazała natomiast, że w niedzielę 30 maja Indie zgłosiły najniższy dobowy wzrost zakażeń koronawirusem od 46 dni - nadal jest to jednak ponad 165 tys. nowych przypadków. Tymczasem zdaniem ekspertów nawet po zniesieniu ograniczeń indyjska gospodarka może jeszcze przez dłuższy czas borykać się z problemami.