W czerwcu 2017 r. na pochylni Wulkan Nowy w Szczecińskim Parku Przemysłowym odbyło się uroczyste położenie stępki (osi konstrukcyjnej szkieletu statku) pod budowę promu pasażersko-samochodowego (ro-pax), który miał powstać w Szczecinie dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. Prom miała wybudować Morska Stocznia Remontowa Gryfia.
W uroczystości brali udział m.in. ówczesny wicepremier Mateusz Morawiecki, ówczesny wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński oraz ówczesny minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk. Rząd zapowiadał wówczas, że wodowanie promu planowane jest na 2019 r., a przekazanie armatorowi - na 2020 r. Budowa promu była elementem rządowego programu "Batory". Prom nie powstał jednak do tej pory.
Gróbarczyk, obecnie wiceminister infrastruktury, przekazał w lutym tego roku w odpowiedzi na interpelację posła Jarosława Rzepy, że w inwestycji doszło do "opóźnień", a dalszymi pracami zajmie się nowa spółka - Promy Polskie Sp. z o.o. Poinformował również, że rozpoczęła się procedura wyboru polskiej stoczni lub grupy polskich stoczni zainteresowanych realizacją projektu budowy promów.
W opublikowanym w maju raporcie Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że pierwotnego wykonawcę promu wybrano nierzetelnie, a do stycznia 2020 r. opracowano jedynie projekty promu i zbudowano jego sekcję denną.
Zdjęcia ze Szczecina, w tym stępki promu, opublikował w piątek w mediach społecznościowych były wicepremier Janusz Piechociński, podpisując je ironicznie "XI Kongres Polska Wielki Projekt". Do fotografii odniósł się dziennikarz RMF FM Paweł Żuchowski.
"Zawsze gdy patrzę na te zdjęcia, zastanawiam się, czy im zwyczajnie nie jest wstyd. W kraju może ludzie nie znają się na budowie statków. W Szczecinie z tej szopki śmiano się od pierwszego dnia. Marek Gróbarczyk, Joachim Brudziński jeszcze w to brnęli, choć opinie w Szczecinie słyszeli" - napisał Żuchowski.
Głos w dyskusji zabrał Joachim Brudziński, obecnie europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
"Szanowny Panie Redaktorze, oczekiwanie, że będę przepraszał i tłumaczył się hołocie i popaprańcom, którzy najpierw "zaorali" nasze stocznie, a dziś ironizują i martwią się o rynek promowy i stoczniowców, jest czymś zdumiewającym" - napisał na Twitterze.
Jak dodał Brudziński, "nie ma zamiaru przepraszać za swoje zaangażowanie i wiarę, że w Szczecinie jest możliwa odbudowa potencjału stoczniowego". "Mam się tłumaczyć, ze od 2015 roku robię co tylko w mojej mocy, aby stworzyć warunki umożliwiające odbudowę tego, co ci popaprańcy zniszczyli?" - pisał europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
Polityk stwierdził także, że "był i nadal jest rynek na Bałtyku na nowe promy", "jest armator, jest wola polityczna, byli doświadczeni stoczniowcy, którzy zapewniali, że są w stanie poradzić sobie z tym projektem".
"Nie wiem, czego zabrakło ze strony ówczesnego ministerstwa gospodarki morskiej, że ten projekt tak się ślimaczy, ale wierzyłem i wierzę nadal, że szczecińscy stoczniowcy są w stanie zbudować ten prom" - podsumował europarlamentarzysta PiS.