Prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawiał z premierem Wielkiej Brytanii Borisem Johnsonem w trakcie szczytu G7 w Kornwalii. Tematem dyskusji był brexit i protokół północnoirlandzki.
Jak podaje brytyjski dziennik "The Telegraph", który powołuje się na źródła rządowe, Johnson zapytał Macrona, co zrobiłby w sytuacji, gdyby francuskie sądy zablokowały dostawę kiełbas z Tuluzy do Paryża. Ten miał odpowiedzieć, że porównanie jest nieadekwatne, ponieważ Tuluza i Paryż są częścią jednego państwa. Francuskiemu prezydentowi zarzucono sugerowanie, że Irlandia Północna nie jest częścią Wielkiej Brytanii. W późniejszym wywiadzie udzielonym telewizji Sky News, Boris Johnson powiedział, że niektórzy liderzy państw UE "powinni wbić sobie do głowy", że Wielka Brytania jest jednym państwem.
W niedzielę Pałac Elizejski tłumaczył słowa Macrona. Jak informuje "The Independent", w komunikacie wyjaśniono, że prezydent Francji miał na myśli, iż Irlandia Północna znajduje się na wyspie. W ten sposób miał podkreślić, że porównanie między Tuluzą i Paryżem a sytuacją Irlandii Północnej po brexicie są niewłaściwe.
Po brexicie Irlandia Północna znalazła się bliżej Unii Europejskiej. De facto pozostała ona w unijnym rynku dla towarów, ale teraz powoduje to problemy z przepływem towarów (towary wysyłane do Irlandii Północnej z innych regionów Zjednoczonego Królestwa mają podlegać kontrolom), a Brytyjczycy próbują zmienić lub doprecyzować ustalenia, na które wcześniej przystali.
W tym miesiącu kończy się półroczny okres przejściowy dotyczący północnoirlandzkiego handlu (Brytyjczycy chcą przedłużenia tego okresu). W efekcie część produktów nie będzie już mogło trafić np. z Londynu do Belfastu, mimo że stanowią część tego samego kraju. Brytyjczycy uważają, że Unia Europejska interpretuje zasady z przesadną pieczołowitością, bo standardy sanitarne są dziś identyczne po obu stronach granicy. UE odpowiada, że po brexicie Londyn może zmienić swe zasady z dnia na dzień i że podobne reguły obowiązują każde nieunijne państwo.
Wspólnota podkreśla, że administracja Borisa Johnsona nie chciała podpisać dodatkowej umowy ws. standardów - podobnej do tej między Wspólnotą, a Szwajcarią. To miałoby rozwiązać większość problemów. Ale Londyn odpowiada, że istota brexitu to właśnie brak koordynacji reguł z Unią Europejską.
Premier Boris Johnson podkreśla, że stawką jest rzecz podstawowa: niepodzielność terytorium Wielkiej Brytanii. Zapewniał, że na szczycie zdecydowana większość rozmów dotyczyła innych tematów, a wśród liderów panowała harmonia. - Rozwiążemy to w sposób pragmatyczny - zadeklarował, choć dzień wcześniej mówił, że jego kraj nie zrobi kroku wstecz i sugerował nawet, że Londyn może jednostronnie zawiesić wykonywanie ustaleń ws. Irlandii.