Ceny paliw najwyższe od lat. Dojdą do 6 zł za litr? Ekspert: może naprawdę wkrótce [WYKRES DNIA]

Ceny paliw w Polsce są najwyższe od siedmiu lat. Litr benzyny "95" kosztuje już średnio ponad 5,50 zł. Powodem jest szybko drożejąca ropa - z jednej strony kraje OPEC nie zwiększają jej wydobycia, z drugiej - odradza się popyt na nią. - Naprawdę wkrótce na stacjach paliw mogą pojawić się ceny zbliżone do 6 zł - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ.
Zobacz wideo Demolka na stacji benzynowej. Pijany 27-latek zniszczył zamrażarkę i rozlewał paliwo z dystrybutorów

Litr benzyny bezołowiowej "95" - 5,50 zł. Litr diesla - 5,41 zł. To średnie ceny na stacjach paliw w Polsce na dzień 1 lipca, według danych zebranych przez ekspertów Biura Maklerskiego Reflex, którzy śledzą ten rynek. Z danych portalu e-petrol.pl wynika, że średnia cena "95-tki" 5 lipca wynosiła już nawet 5,57 zł. To o około 1 zł więcej niż jeszcze pod koniec 2020 r. i ok. 30 gr więcej niż przed miesiącem.

Ceny paliw w Polsce są najwyższe od siedmiu-ośmiu lat. Dane BM Reflex wskazują, że ostatni raz średnio za litr benzyny bezołowiowej "95" płaciło się na stacjach w Polsce w listopadzie 2013 r. Diesel w okolice ceny 5,40 zł za litr podszedł pierwszy raz od marca 2014 r.

embed

Konferencja PSL o cenach paliw. "Cud na Orlenie". PSL magicznie obniżył cenę PB95 o 15 groszy na konferencji

Ceny paliw rosną. Dlaczego?

Główną przyczyną wzrostu cen paliw jest drożejąca ropa naftowa. Cena baryłki ropy Brent podchodzi już do 80 dolarów, czyli najwyższego poziomu od niespełna trzech lat. Ba, Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ, mówi w rozmowie z Gazeta.pl, że cena baryłki może wręcz zbliżyć się do 100 dolarów, czyli kwoty niewidzianej od 2014 r.

embed

Na rynku ropy odbywa się klasyczna gra podaży z popytem. 

To, co działo się w zeszłym roku - mieliśmy w pewnym momencie ropę po 20 dolarów za baryłkę - powoduje, że bardzo mocno ustały inwestycje, szczególnie w zakresie ropy łupkowej. Moim zdaniem to bardzo mocno waży na tym, że teraz ropy nie jest tyle, ile rynek by oczekiwał. A jednak świat odbija, powoli wracają podróże, szczególnie lotnicze, transport i ruch samochodowy też mocno powrócił. To powoduje, że niestety ropa jest droga

- tłumaczy w rozmowie z Gazeta.pl Dawid Czopek. 

Jest jeszcze jeden bardzo ważny powód po stronie podażowej. Otóż kraje OPEC plus nie mogą się porozumieć co do szczegółów dotyczących dalszego wydobycia ropy.

Kraje OPEC od 1 lipca prowadziły rozmowy na temat polityki wydobycia. W poniedziałek 5 lipca okazało się, że porozumienie jest niemożliwe i rozmowy zostały przerwane. To skutkuje obawami o zbilansowanie popytowo-podażowe w ostatnich miesiącach roku

- wyjaśnia w rozmowie z Gazeta.pl Urszula Cieślak z BM Reflex. Jeśli ceny ropy nadal będą rosły, także paliwa będą drożeć.

Dawid Czopek przekonuje, że OPEC wykorzystuje obecną sytuację.

Członkom OPEC to, co się teraz dzieje, jest w jakimś sensie na rękę. Oni niby nie mogą się dogadać, wszyscy się na siebie obrażają, ale z drugiej strony sprzedają ropę prawie po 80 dolarów. Chciałbym się tak na kogoś obrażać, żeby potem móc sprzedawać to, co produkuję, w superwysokiej cenie

- mówi zarządzający Polaris FIZ. Zauważa, że "Stany Zjednoczone nie są w stanie zrównoważyć rynku poprzez wydobycie łupkowe". - OPEC znowu staje się ważnym graczem i może udawać czy też realnie się kłócić, a ropa jest droga - mówi Czopek.

Na sytuację w USA uwagę zwraca także Urszula Cieślak.

Może się okazać, że doprowadzenie do jeszcze większego wzrostu cen ropy naftowej otworzy drogę do przywrócenia wydobycia ropy łupkowej w Stanach Zjednoczonych. Potem może się okazać, że po uzyskaniu punktu równowagi ropy będzie ponownie za dużo i znowu będziemy mieć do czynienia ze spadkiem cen surowca. Wiadomo, że jeśli tę samą ilość ropy producenci dostarczą na rynek, to jest to dla nich korzyść. Pytanie bardziej, co się opłaca w dłuższej perspektywie - przywrócenie większej podaży czy utrzymywanie jej na kontrolowanym poziomie, aby w którymś momencie nie doszło ponownie do dużej nadprodukcji

 - komentuje ekspertka.

Ceny paliw przebiją 6 zł za litr?

Pewnym, choć raczej marnym, pocieszeniem dla kierowców może być fakt, że stacje paliw raczej zmniejszają swoją marżę w sytuacji, gdy ceny ropy naftowej rosną. Dlatego drożejąca ropa nie powinna przełożyć się jeden do jednego, przynajmniej w krótkim okresie, na ceny na stacjach benzynowych. 

Może się okazać, że mimo drogiej ropy, wzrost cen paliw będzie hamować, kosztem spadku marży detalicznej. Pytanie jak długo ceny hurtowe będą rosnąć lub utrzymywać się na wysokim poziomie. Wtedy albo uda się uniknąć gwałtownego wzrostu cen albo niestety on nastąpi, ale z pewnym opóźnieniem

- komentuje Urszula Cieślak z BM Reflex.

Mimo wszystko Dawid Czopek nie jest optymistą jeśli chodzi o prognozy cen paliw.

Szanse na obniżki cen paliw są minimalne. Jest bardzo mało przesłanek ku temu, że paliwa będą taniały, za to są poważne argumenty za tym, że ceny mogą być jeszcze wyższe. Naprawdę wkrótce na stacjach paliw mogą pojawić się ceny zbliżone do 6 zł

- uważa ekspert.

Bardzo wiele będzie zależało oczywiście od podaży ropy naftowej, ale nie tylko. Kluczowe jest też to, czy i jak koronawirus będzie wpływać na gospodarkę i nasze codzienne życie w kolejnych miesiącach. Jak wskazuje Czopek, pozytywne scenariusze epidemiczne mogą oznaczać jeszcze droższe paliwa z powodu wzrostu marż uzyskiwanych przez rafinerie na przerobie ropy. 

Marże na przerobie ropy są obecnie stosunkowo niskie. Jednym z głównych powodów jest to, że nie działa transport lotniczy. Z frakcją, która normalnie idzie do samolotów, nie ma co zrobić. Gdy wróci normalny ruch lotniczy, oby na jesień, to poprawią się marże na przerobie i nawet z tego tytułu możemy mieć droższe paliwa

- mówi Czopek. Dodaje, że nie ma też co liczyć, że wzrosty cen ropy rekompensować będzie nam umacniający się złoty wobec dolara, bo Narodowy Bank Polski raczej nie dopuści do nadmiernej aprecjacji polskiej waluty.

Na rozwój sytuacji epidemicznej bacznie patrzeć będzie też Urszula Cieślak z BM Reflex. 

Jeśli obostrzenia znów będą wprowadzane, to pewnie już nie na taką skalę jak wiosną br. czy jesienią 2020 r. Niemniej, pewnie znów popyt na ropę i paliwa nieco wyhamuje. Przy określonej podaży może nie zadziać się wiele negatywnych czynników na rynku ropy naftowej

- komentuje analityczka.

Słowem - jeśli będziemy mieć epidemię pod względną kontrolą i wzmożony popyt na ropę i paliwa będzie się utrzymywał (a jednocześnie podaż ropy nie zwiększy się istotnie), to ceny mogą jeszcze rosnąć. Z drugiej strony - jakkolwiek brutalnie to zabrzmi - powrót restrykcji i obaw przed koronawirusem to szanse na tańsze paliwo.

Na tych stacjach nie tankuj. UOKiK sprawdził jakość paliw (zdjęcie ilustracyjne) Na tych stacjach nie tankuj. UOKiK sprawdził jakość paliw [LISTA]

Zobacz wideo
Więcej o: