Ostatni "rajd" kursu złotego w górę trwa mniej więcej od początku lipca. W tym czasie euro podrożało nawet do 4,60 zł (z poziomu poniżej 4,50 zł), frank szwajcarski nawet do 4,24 zł (z ok. 4,10-4,12 zł), dolar amerykański do ponad 3,90 zł (z mniej niż 3,80 zł). Amerykańska i europejska waluta są najdroższe od przełomu marca i kwietnia br., frank w tym roku tak drogi jeszcze nie był (kosztuje najwięcej od listopada 2020 r.).
Kurs USD/PLN
Kurs EUR/PLN
Kurs CHF/PLN
Słaby złoty to dobra wiadomość dla eksporterów, zwiększa bowiem ich konkurencyjność na rynkach zagranicznych. Utrzymywanie taniego złotego może być więc kuszące w okolicznościach rozpędzającej się gospodarki, a dane wskazują, że to właśnie popyt z zagranicy napędza obecnie m.in. krajowy przemysł. - Nie chcemy dziś aprecjacji złotego - mówił szczerze kilka dni temu w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" prezes NBP Adam Glapiński, tłumacząc, że umocnienie polskiej waluty "częściowo niwelowałoby efekty poluzowania polityki pieniężnej".
Z drugiej strony, mocnego złotego oczekiwaliby np. turyści czy kredytobiorcy walutowi. Aby w kantorze pozyskać np. 500 euro, trzeba dziś zapłacić o 50 zł więcej niż niespełna miesiąc temu. Efekt słabego złotego do dolara amerykańskiego widoczny jest też w cenie ropy, a więc możliwe, że i w cenach paliw na stacjach. Z kolei "frankowicz" z modelowym, 30-letnim kredytem z 2008 r. na równowartość 300 tys. zł, zapłaci z powodu osłabienia złotego w ostatnim miesiącu ratę wyższą o ok. 50-60 zł.
Dlaczego złoty jest tak słaby? Część ekonomistów przyczyn szuka w straszącym Europę i świat wariancie Delta koronawirusa. Niepokój na rynkach ma zniechęcać do inwestycji w bardziej ryzykowne aktywa, a za takie uznaje się waluty rynków krajów naszej części Europy.
Jednak w rozmowie z Gazeta.pl Piotr Kuczyński, analityk rynków finansowych, odrzuca taki tok rozumowania.
Wariant Delta jest przereklamowany na rynkach finansowych, chodzi o zupełnie co innego
- mówi Kuczyński. Jak tłumaczy, podstawową przyczyną deprecjacji złotego jest to, że na rynkach globalnych umacnia się dolar amerykański. - Spada więc kurs euro do dolara, co automatycznie uderza w złotego - wyjaśnia analityk.
Dolar umacnia się, bo Fed zaczyna przebąkiwać o redukcji zakupu aktywów z rynku, w dalekiej przyszłości być może o podwyżce stóp. Jest nieco bardziej jastrzębi niż Europejski Bank Centralny
- wskazuje Kuczyński. Dodaje, że w ostatnich kilku dniach mieliśmy też do czynienia z przecenami na rynkach akcji. Nastąpiła ucieczka do bezpiecznych przystani, w tym m.in. dolara, co także go umacniało.
Według Kuczyńskiego to właśnie umacniający się dolar jest główną przyczyną osłabienia nie tylko złotego, ale i innych walut rynków rozwijających się. Jednak analityk widzi w kursie polskiej waluty także efekt ostatnich potyczek pomiędzy Polską a Unią Europejską.
Tylko w ostatnich kilku dniach mieliśmy do czynienia m.in. z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego ws. środków tymczasowych TSUE, nierespektowanym wyrokiem TSUE ws. Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego czy groźbami kar nakładanych na Polskę i problemów z akceptacją Krajowego Planu Odbudowy przez Komisję Europejską.
Polityka nam szkodzi. Gdy widzę w Bloombergu czy Reutersie informacje na ten temat i stawiam się w roli inwestora zagranicznego, to on mówi "po cóż mi inwestycje w Polsce, mam tyle innych krajów, gdzie mogę włożyć swoje pieniądze?!"
- komentuje Kuczyński.
Trzecim elementem w układance stojącej za słabym złotym są według eksperta działania i oczekiwania Narodowego Banku Polskiego.
Narodowy Bank Polski w zeszłym roku starał się, jak mógł osłabić złotego, żeby więcej wpłacić do budżetu. Rynek pamięta, że NBP i Rada Polityki Pieniężnej są zwolennikami słabego złotego. No to jak chcecie, to macie, chcącemu nie dzieje się krzywda
- mówi Kuczyński.
Analityk dodaje, że gdyby w grę wchodziły wyłącznie fundamentalne czynniki, czyli siła polskiej gospodarki, to przemawiałyby one za umacnianiem się złotego. Ale wspomniane trzy czynniki pchają kurs polskiej waluty w drugą stronę. W podobnym tonie - iż złoty "oderwał się od fundamentów" i "jest pasażerem nastrojów zewnętrznych, a nie kierującym dla siebie" - mówił niedawno w rozmowie z Gazeta.pl także Konrad Białas, główny ekonomista Domu Maklerskiego TMS Brokers.