Urzędnicy kazali im rozebrać przybudówki do domów. Chyba że zapłacą po 50 tys. zł. "Gdzie będę się kąpała?"

- W każdym z tych domów ta przybudówka to jest strategiczne miejsce domu. Albo kotłownia, albo łazienka. I teraz zburz to - w taki sposób mieszkańcy łódzkiego komunalnego osiedla reagują na decyzje władz, które nakazały im rozbiórkę wybudowanych często przed dekadami dobudówek. Rozbiórek można uniknąć, ale trzeba wnieść 50 tys. zł opłaty.

Dwadzieścia rodzin mieszkających na łódzkim osiedlu Ziołowa-Podbiałowa stoi w obliczu konieczności wyburzenia części pomieszczeń, z których korzysta. Chodzi o przybudówki do domów wybudowanych jeszcze przed zakończeniem wojny, które dzisiaj są komunalne. 

Zobacz wideo „Paszcza krokodyla" na rynku nieruchomości. „Osoby bez mieszkań są coraz bardziej wykluczane"

Dekady temu wybudowali przybudówki. Dziś mają je rozbierać

Budynki już dekady temu nie spełniały standardów, architekci przewidzieli bowiem wspólne łazienki. Przez lata wokół domów wyrosły więc dodatkowe pomieszczenia pełniące różne funkcje. Jest ich ponad 100.

Dziś, chociaż wiele z przybudówek ma 30 lat i więcej, mieszkańcy, którzy wynajmują lokale od miasta, usłyszeli, że mają je wyburzać.  - Ale ta przybudówka stała już w 1988 r., gdy się wprowadzałam. Gdzie będę się teraz kąpała? - pyta cytowana przez "Dziennik Łódzki" mieszkanka osiedla. 

- W każdym z tych domów ta przybudówka to jest strategiczne miejsce domu. Albo kotłownia, albo łazienka. I teraz zburz to... Jak masz dalej mieszkać, jeśli zburzysz podstawowe miejsce, bez którego nie da się funkcjonować? - podkreśla inny mieszkaniec w relacji Polsatu

Mieszkańcy podkreślają, że za dodatkowe pomieszczenia od lat płacą czynsz. - Dawniej wszystkie przybudówki istniały, bo były w planach, a teraz ludziom chcą utrudnić życie, żeby zniechęcili się i się wynieśli... Ludzie nie mają się gdzie wynieść, jedynie na cmentarz, więc chyba trzeba by być troszeczkę człowiekiem - relacjonuje mieszkanka domu na antenie TVP Łódź. 

Abp Sławoj Leszek Głódź Sławoj Leszek Głódź i jego majątek. WP: Nawet 15 mln zł. Duchowny: Bzdura

"Przywrócić budynek do stanu pierwotnego"

Mieszkańcy cytują pisma wysłane przez Zarząd Lokali Miejskich Urzędu Miasta Łodzi. "Przybudówkę należy rozebrać i przywrócić budynek do stanu pierwotnego z uwagi na brak zgodności dobudowy z wymaganiami zawartymi w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego" - czytamy w piśmie cytowanym przez "Fakt". 

Urzędnicy powołują się na decyzję Nadzoru Budowlanego. Dobudowane pomieszczenia mają bowiem status samowoli budowlanej. 

Legalizacja możliwa. Ale ktoś musi zapłacić

Przepisy dają furtkę, by wyburzanie pomieszczeń nie było konieczne. "Wystarczy" wniesienie opłaty legalizacyjnej. Problem polega na tym, że może ona sięgać nawet 50 tys. zł. Miasto mogłoby na tym sporo stracić, bo mieszkańcy, którzy chcieliby stać się w przyszłości formalnymi właścicielami zalegalizowanych przybudówek - wykupując je od miasta - często są uprawnieni do sporych bonifikat, sięgających nawet 80 proc. To, co miasto "kupiłoby" za 50 tys. - tyle kosztuje legalizacja - "sprzedałoby" więc za 15 czy 20 tys. 

Przedstawiciel Nadzoru Budowlanego ostrzega, że czasu na zamknięcie formalności jest coraz mniej. - Powiem takimi brzydkimi słowami: procedura już cała ruszyła. Maszyna w tym momencie jest w toku. Procedura wygląda w ten sposób, że my nakładamy pewne obowiązki na inwestora, czy właściciela budynku. Jednym z tych obowiązków jest przygotowanie opracowania technicznego. Jeżeli inwestor, czy właściciel takiej dokumentacji nie doniesie, my nie mamy innego wyjścia. My musimy wydać decyzję nakazującą rozbiórkę - wyjaśnił telewizji Bohdan Wielanek, powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego w Łodzi.

Trendy cenowe na rynku mieszkaniowym w Polsce "Paszcza krokodyla" na rynku nieruchomości. "Ryzyko bańki jest wysokie"

Więcej o: