Czytelnicy Onetu opisywali sytuację, która przytrafiła im się w poniedziałek 19 lipca na lotnisku Modlin pod Warszawą.
"Byliśmy na lotnisku na czas wraz ze wszystkimi potrzebnymi dokumentami. Po bardzo długiej kolejce w kontroli granicznej, gdzie zgłaszaliśmy, że wszystko trwa bardzo długo i martwimy się, bo wyświetla się już final call, po przepuszczeniu nas po kontroli paszportowej, dosłownie zamknięto bramkę na naszych oczach. Nie wpuszczono również 13 innych pasażerów tego lotu, którzy też zgłaszali, że kontrola paszportowa trwa zbyt długo" - skarżyła się jedna z pasażerek w liście do redakcji.
Inna z czytelniczek w swoim liście podkreśla, że nie była to wina pasażerów, lecz opieszałość kontroli celnej i decyzji kapitana, gdyż przez te ponad 30 min od zamknięcia bramek do odlotu turyści mogli wejść na pokład i zająć swoje miejsca.
- Nasz wyjazd miał opłacone rezerwacje samochodu, hoteli, Jordan passa, ubezpieczenia podróżnego, testów PCR, a także opłaconą opiekę naszych zwierząt, które miały zostać same w Polsce. Zostaliśmy zmuszeni do zakupu nowych, bardzo drogich biletów, żeby koszty już poniesionych rezerwacji nam nie przepadły - żaliła się.
Tanie linie lotnicze Ryanair odniosły się do skarg pasażerów, którzy zostali pozostawieni na lotnisku Warszawa-Modlin.
- Z powodu długich kolejek do kontroli paszportowej na lotnisku Warszawa-Modlin (19 lipca) część pasażerów spóźniła się do gate'u oraz na samolot do Ammanu. Poszkodowanym klientom oferowano odpowiednią pomoc w znalezieniu lotów alternatywnych lub przesunięciu podróży. Ryanair szczerze przeprosił wszystkich poszkodowanych klientów za zakłócenia, które były całkowicie poza kontrolą linii lotniczej - przekazała Onetowi Olga Pawlonka, dyrektorka sprzedaży i marketingu Ryanair na Europę Środkowo-Wschodnią.