Marcin Dakowski: Byłem na koncercie Krzyśka Zalewskiego w Gdańsku, w Olivii (najwyższy budynek w Trójmieście - red.) na 34. piętrze. Z widokiem na morze, więc dosyć magicznie. I na drugim, bardzo kameralnym, o którym mówić póki co nie mogę. Ale został nagrany i będzie naprawdę ogromnym wydarzeniem.
Zresztą, oferujemy bilety nie tylko na koncerty. W tym roku byłem już na KSW, ruszyły także teatry. Dzieje się!
To prawda. W zeszły weekend był też Audioriver Park, na który niestety nie udało mi się dolecieć. Jest też Opener Park nad morzem, który potrwa przez 40 dni. Naprawdę będzie czego słuchać.
Chyba wszyscy byliśmy strasznie wygłodzeni. Mówię zarówno o ekipie eBilet, jak i wszystkich festiwalowiczach. Widać to po ogromnym zainteresowaniu. Ostatnio robiliśmy presale, a potem standardową sprzedaż na Męskie Granie. Bilety po prostu rozeszły się na pniu. To jedna z najbardziej spektakularnych sprzedaży.
Ale nie jedyna - w zasadzie wszystko, co wystawiamy, bardzo sprawnie się sprzedaje. Nie mówię, że za każdym razem cały sort schodzi po jednej godzinie, ale widać jednak, jak bardzo spragnieni eventów są ludzie.
W czasie pandemii słychać było bardzo dużo głosów, że świat już nigdy nie wróci do normalności. Problem w tym, że jak mówimy "normalność", to tak naprawdę nie wiemy, co mamy na myśli. Oczywiście było wieszczone, że tych eventów offline’owych, w terenie będzie coraz mniej, a większą część rynku przejmą imprezy online. One oczywiście też są - nawet wspomniana przeze mnie KSW w opcji PPV, na którą można było u nas kupić bilet. Mam jednak przekonanie, że jeszcze przez parę dobrych lat będziemy wsiadać w samochody i jechać przez pół kraju na koncert ukochanego artysty.
To rzeczywiście coś, gdzie widzimy pewną zmianę. Do koszyka, czyli w ramach jednej transakcji, średnio wpada trochę więcej biletów niż do tej pory. To ciekawe, że myślimy sobie "a może jeszcze zabiorę jego, może wezmę ją, może w ogóle ruszymy na koncert większą ekipą".
Za każdym razem to jest decyzja organizatora. Staramy się - jako eBilet - trzymać dystans do tego tematu, bo wiemy, jak ciężko jest zorganizować w dzisiejszych czasach event i nie narazić się na hejt z którejś strony.
Jako eBilet wspieramy organizatora w organizacji eventu niezależnie od tego, jaką podejmie decyzję. Oczywiście zależy nam na tym, żeby ich decyzje były podejmowane w ramach obowiązującego prawa. W tym momencie nie ma w Polsce takich regulacji, które ograniczałyby eventy tylko do osób zaszczepionych. Mamy natomiast rozporządzenie, które stanowi, że obecność osób niezaszczepionych jest limitowana i do tego po prostu musimy się stosować.
Wydaje mi się, że obecna technologia bez jakiegoś większego problemu pozwala przenieść fajny, porządny, duży event do domu. Z drugiej strony, mamy całą masę ludzi, którzy nawet jeśli event będzie na drugim krańcu Polski albo Europy, wsiądą w samochód, żeby być z innymi uczestnikami i doświadczać imprezy na żywo.
Jestem przekonany, że to już jest jakiś start. Czy będzie prosty i nie będzie po drodze jakiegoś jeszcze jednego kółka? Nie wiemy tego. Być może. Wszystko zależy od tego, jak będziemy zaszczepieni i jak będzie przebiegała kolejna fala. Jakie w związku z tym rząd podejmie decyzje. Osobiście mam ogromne przekonanie, że kolejny rok będzie znacznie lepszy niż obecny.
Spadek przychodów był czterokrotny. Wszystko stanęło. Był taki moment, w którym sprzedaliśmy trochę biletów na wystawy. Mieliśmy np. fantastyczną wystawę Banksy’ego. Świetnie się to sprzedawało.
W zeszłym roku wszystko zamarzło. Czekaliśmy zatem, aż wszystko wróci na dobre tory. Jesteśmy dużą i stabilną firmą, dlatego na szczęście nie mogę powiedzieć, że czuliśmy, że "zaraz się wywrócimy". Myślę, że niektórzy artyści czy organizatorzy mogli być w trudniejszej sytuacji, ale niewątpliwie był to bardzo ciężki czas dla wszystkich. Tym bardziej cieszymy się z tego, co dzieje się teraz. Jest naprawdę OK.
Bycie częścią takiej dużej grupy niesie ze sobą wiele pozytywów. eBilet.pl sam w sobie jest stabilną spółką, która poradziła sobie w czasie pandemii.
Zresztą nie tylko nam, ale też organizatorom, którzy wiedzą, że mają stabilnego, sensownego partnera. Myślę, że także uczestnikom, którzy mają świadomość, że jeśli kupią bilet i cokolwiek złego się wydarzy, zawsze dostaną za niego zwrot. Co ciekawe, w branży koncertowej, kiedyś w ogóle nie było zwrotów. Zero! No, może kilka w miesiącu.
Teraz obowiązuje ustawa, zgodnie z którą organizator ma na zwrot pieniędzy 180 dni. Warto zauważyć, że zdecydowana większość uczestników, którzy kupili bilety zachowuje je i akceptuje fakt, że ich koncert odbędzie się rok później.
Ja właśnie należę do tych, którzy tych biletów solidarnie z branżą nie oddają.
Na pewno mam bilety na Aerosmith, na Pearl Jam i Skunk Anansie. Te trzy teraz pamiętam. Wiem jednak, że jest ich dużo, dużo więcej.