Jak wynika z raportów "Puls Nieruchomości: Rynek nieruchomości w górach" oraz "Rynek nieruchomości nad morzem", przygotowanych przez ekonomistów PKO Banku Polskiego, na obu krańcach Polski mamy do czynienia ze swoistym boomem budowlanym. Jest jednak w jego charakterze kluczowa różnica. O ile bowiem w nadmorskich kurortach na potęgę budują zarówno deweloperzy, jak i inwestorzy indywidualni, o ile w górach ponadprzeciętne nasilenie widoczne jest jedynie w przypadku budownictwa indywidualnego.
Na Podhalu nowe domy pną się w górę nie tylko dla celów mieszkaniowych, ale także inwestycyjnych (w tym pokoje na wynajem czy agroturystyka). Eksperci z PKO BP piszą też o nasilonej w trakcie pandemii "potrzebie drugiego domu". Część Polaków decyduje się z powodu zmiany modelu pracy w pandemii na zdalny czy hybrydowy, na przeprowadzki w miejsca bardziej atrakcyjne do życia niż centra dużych miast.
Deweloperzy w góry się raczej nie "pchają" z prostego powodu - ciężko im się tam jeszcze gdzieś wcisnąć ze swoimi inwestycjami.
Niższą aktywność deweloperów można tłumaczyć relatywnie wysokim nasyceniem analizowanego obszaru mieszkaniami oraz ograniczoną dostępnością gruntów budowlanych
- tłumaczą analitycy PKO BP.
O ponadprzeciętnym boomie na nieruchomości zarówno w pasie górskim, jak i nadmorskim, może świadczyć choćby zaobserwowany przez ekonomistów PKO BP najwyższy od lat odsetek wniosków kredytowych na budowę domu w tamtych obszarach w łącznej liczbie wniosków. W górach boom ten wyraźnie widoczny zaczął być już w 2020 r.
Dane PKO BP wskazują też - co zapewne specjalnie nie dziwi - na szybsze niż średnie na rynku tempo wzrostu cen mieszkań i domów w typowo turystycznych miejscowościach.
Jak wynika z analizy bankowców, pas nadmorski i górski charakteryzują się relatywnie dużym popytem inwestycyjnym na nieruchomości. Gwoli wyjaśnienia - za zakup o charakterze inwestycyjnym eksperci PKO BP uznawali takie, gdy klient wnioskując o kredyt jest już w trakcie spłaty dwóch innych.
Popyt inwestycyjny jest szczególnie silny w relacji do popytu konsumpcyjnego w powiatach karkonoskim i lubańskim w Dolnośląskiem oraz nowosądeckim i tatrzańskim w Małopolskiem. W ostatnich latach obserwujemy również wzrost inwestycyjnego zainteresowania Bieszczadami (powiaty leski i bieszczadzki)
- wskazują ekonomiści. W pasie nadmorskich popyt inwestycyjny jest szczególnie wysoki wobec konsumenckiego w Zachodniopomorskiem czy w powiatach nowodworskim, sztumskim i puckim. Ich atrakcyjność, jak tłumaczą eksperci, wzmocniła poprawa infrastruktury drogowej.
Ekonomiści PKO BP zbadali także zmianę popytu (zarówno konsumpcyjnego, jak i inwestycyjnego) na nieruchomości przed pandemią i obecnie. Wzrósł on w wielu miejscach kraju, głównie we wschodniej jego części. Na popularności zyskały m.in. regiony w województwie zachodniopomorskim czy Bieszczady i Beskid Sądecki. Słowem - część Polaków może nie "rzuciła wszystkiego i wyjechała w Bieszczady", ale tam i w innych regionach o walorach przyrodniczych i mniejszej gęstości zaludnienia szukała miejsca do pracy zdalnej.
Ekonomiści PKO BP porównali też ceny zakwaterowania w górach i nad morzem. Okazuje się, że niemal przez cały rok to na północy kraju ceny są wyższe, w tym w miesiącach wakacyjnych o ponad 40 proc. To z nadmorskich hoteli, pensjonatów czy innych miejsc noclegowych często pochodzą więc prawdziwe "paragony grozy". Wyjątkiem jest okres świąteczno-noworoczny, gdy ceny są bardzo silnie podkręcane w górach, m.in. w Zakopanem.
Analiza ekspertów PKO BP pokazuje też skalę wzrostu cen zakwaterowania w sezonie i poza nim. Te wahania sięgają zwykle kilkudziesięciu procent, a w skrajnych przypadkach kilkuset.