W ubiegłym tygodniu złoty umocnił się o 1,5 proc. względem dolara. Dobra passa zakończyła się jednak już na początku nowego tygodnia. W poniedziałek polska waluta traciła do amerykańskiej niemal 0,4 proc. Chwilę po godz. 16. było to wciąż 0,26 proc. straty wobec dolara. Złoty traci także wobec euro (0,29 proc.), franka (0,19 proc.) oraz funta brytyjskiego (0,18 proc.). Jak pisze Business Insider, to odpowiedź rynku na słowa prezesa NBP, Adama Glapińskiego.
Inflacja w Polsce jest już najwyższa w całej UE. 5,4 proc. to najwyższy wynik od 20 lat. Ostatni raz inflacja przekroczyła w Polsce próg 5 proc. w 2001 roku. Niespecjalnie wydaje się tym martwić prezes NBP.
- Oceniam, że inflacja będzie się obniżać w przyszłym roku, choć dzisiaj trudno powiedzieć, czy samoistnie powróci do celu - stwierdził w rozmowie z Polską Agencją Prasowa. Glapiński nie zamierza więc podejmować gwałtownych ruchów. - Na razie, biorąc pod uwagę naturę szoków podbijających inflację, a jednocześnie bardzo wysoką niepewność dotyczącą dalszych losów pandemii i koniunktury, zacieśnienie polityki pieniężnej byłoby bardzo ryzykowne - powiedział prezes NBP.
Glapiński uważa, że ceny części towarów podbiła pandemia, która wywołała przestoje w produkcji, zakłócenia w globalnym łańcuchu dostaw oraz problemy z transportem międzynarodowym. Prezes NBP nie ma więc pewności, czy wzrosną stopy procentowe, co mogłoby zatrzymać inflację.
Adam Glapiński tłumaczył również, że inflacja jest niezależna od NBP, które nie może obniżyć cen. Przypomniał jednak, że NBP owszem, może interweniować na rynku walutowym, ale będzie to zależało od sytuacji gospodarczej i pandemicznej.
- Jeśli koniunktura będzie nadal bardzo dobra, sytuacja na rynku pracy pozostanie korzystna, a inflacja będzie przekraczała cel inflacyjny NBP, wówczas zasadne stanie się wycofanie akomodacji monetarnej - mówił prezes NBP. "Akomodacja" opiera się w tym wypadku na dodruku pieniądza i utrzymywaniu stóp procentowych na poziomie bliskim zera.
Główny Urząd Statystyczny poinformował ostatniego dnia sierpnia, że inflacja wyniosła 5,4 proc. (rok do roku). To wynik gorszy od przewidywań ekonomistów, którzy spodziewali się wskaźnika na poziomie 5,1 proc.
- Skąd to się wzięło? Przede wszystkim z niewielkiego spadku cen żywności (tylko -0,3 proc. m/m) w połączeniu z podwyżką cen gazu (energia +0,8 proc. m/m) i paliw (+1,8 proc. m/m). Inflacja bazowa przyspieszyła z 3,7 proc. do 3,9 proc. - piszą w swoim komentarzu eksperci mBanku.