Z informacji dziennikarzy Wirtualnej Polski wynika, że kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości zdaje sobie sprawę z tego, że nadchodzące podwyżki cen energii mogą skutkować politycznymi problemami czy nawet spadkiem poparcia dla ugrupowania.
Źródła portalu mówią nawet o tym, że z tego powodu nie ma chętnych na objęcie stanowisko szefa Ministerstwa Klimatu. Z nieoficjalnych doniesień wynika bowiem, że dotychczasowy minister tego resortu Michał Kurtyka, ma pożegnać się z tą funkcją podczas jesiennej rekonstrukcji rządu.
- Minister Michał Kurtyka sam od dłuższego czasu rozważa swoją przyszłość, to jest prawda, bo dzieli się tymi informacjami z różnymi osobami - powiedział w rozmowie z RMF FM Mateusz Morawiecki. Premier dodał, że prosi ministra o to, by "cały czas zajmował się klimatem". Kurtyka (jako bezpartyjny ekspert rządu) ma mieć jednak wielu krytyków wśród polityków obozu władzy.
PiS ma analizować już, jak podwyżki cen prądu zaszkodzą notowaniom Zjednoczonej Prawicy. - Nowogrodzka wie, że energia pójdzie w górę o kilkadziesiąt procent, podwyżka prądu sięgnie 40 proc. Ludzie w dużych miastach jeszcze sobie z tym jakoś poradzą, ale najbardziej to uderzy w mieszkańców mniejszych miast, mówiąc wprost: w wyborców PiS. I tym partyjna centrala martwi się najbardziej - mówi rozmówca z PiS.
Informator wskazuje też, że znalezienie zastępcy Kurtyki jest bardzo trudne, bo taki polityk będzie musiał wziąć na siebie skutki podwyżki cen prądu. Jak pisaliśmy w Gazeta.pl, kilka miesięcy temu spekulowano, że na czele resortu klimatu stanie Anna Moskwa, jednak z ustaleń WP.pl wynika, że jej nominacja nie jest już pewna - chociaż z drugiej strony, nie ma też nikogo chętnego na to miejsce. - Prawda jest banalna: nikt nie chce brać tak trudnego resortu. To tykająca bomba - dodaje rozmówca z PiS.