Za niezastosowanie się do majowej decyzji TSUE i niezaprzestanie wydobycia w Turowie, Polska ma płacić pół miliona euro dziennie na rzecz Komisji Europejskiej. Kara będzie naliczana od momentu doręczenia poniedziałkowego postanowienia. Przypomnijmy, że czeski rząd w czerwcu złożył wniosek o nałożenie dziesięciokrotnie wyższej kary, wynoszącej 5 milionów euro dziennie.
Minister spraw zagranicznych Czech z zadowoleniem przyjął decyzję TSUE w sprawie Turowa. "Postępowanie strony czeskiej było słuszne, a Trybunał przychylił się do wniosku o nałożenie kar. Jesteśmy gotowi do dalszych negocjacji, ale główny cel pozostaje - dostęp do wody pitnej po stronie czeskiej nie może być zagrożony" - napisał na Twitterze Jakub Kulhanek.
Od połowy czerwca toczą się polsko-czeskie negocjacje dotyczące Turowa. Kolejną rundę rozmów zaplanowano na piątek. Wypracowanie porozumienia w sprawie dalszej działalności kopalni ma doprowadzić do wycofania pozwu przeciwko Polsce, który Czesi złożyli w TSUE.
Po decyzji Trybunału o nałożeniu kary, głos zabrał polski rząd. "Od początku stoimy na stanowisku, że wstrzymanie prac kopalni w Turowie zagrozi stabilności polskiego systemu elektroenergetycznego" - napisał w poniedziałkowym oświadczeniu rzecznik rządu Piotr Müller. "Miałoby to negatywne skutki dla bezpieczeństwa energetycznego dla milionów Polaków oraz w szerszym zakresie - dla całej Unii Europejskiej. Jej zamknięcie oznaczałoby też ogromne problemy dla życia codziennego" - dodał
Stanowisko w sprawie decyzji TSUE wydała w poniedziałek także PGE Polska Grupa Energetyczna. W przesłanym mediom komunikacie PGE podkreśla, że "Kopalnia Węgla Brunatnego Turów posiada niezbędne pozwolenia środowiskowe i ważną, legalnie wydaną koncesję, na podstawie której prowadzi wydobycie".
"Podobnie jak cztery miesiące temu, gdy otrzymaliśmy informację o nałożeniu środka tymczasowego na Polskę, chcę zapewnić Pracowników PGE o tym, że Kompleks Turów będzie nadal pracować" - zaznaczył w komunikacie Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE Polska Grupa Energetyczna.