Jarosław Gowin, który przed kilkoma tygodniami odszedł ze Zjednoczonej Prawicy, był gościem Łukasza Kijka w programie "Studio Biznes". Lider Porozumienia odniósł się m.in. do kwestii stanu finansów publicznych. Skomentował też poziom, jaki osiągnęła inflacja. Według najnowszych danych GUS w sierpniu wyniosła ona 5,5 proc. - najwięcej od 20 lat. Ekonomiści przewidują jednak, że na początku roku jeden z najważniejszych ekonomicznych wskaźników może wynieść jeszcze więcej. Być może nawet 6,4 proc.
- Rząd ma nadwyżki nie z uszczelnień, jak twierdzi pan premier Morawiecki, a z inflacji, drożyzny - stwierdził gość programu "Studio Biznes". - Rząd wyjął te 80 mld zł z kieszeni Polaków - dodał. Nawiązał w ten sposób do słów szefa rządu, który pochwalił się nadwyżką w budżecie wynoszącą właśnie 80 mld zł.
Gowin odniósł się też do kwestii stóp procentowych, które są w Polsce utrzymywane na rekordowo niskim poziomie. - Adam Glapiński jest częścią obozu rządowego. W mojej ocenie świadomie nie podnosi stóp procentowych po to, by zapewnić podatek inflacyjny.
Lider Porozumienia stwierdził też, że prawdziwy stan finansów publicznych jest gorszy, niż przedstawia to rząd. - Mamy ogromny dług ukryty, rzędu 300 mld zł - stwierdził Jarosław Gowin. - Rząd brnie w ciągłe ukryte zadłużanie - dodał.
Za dalszy wzrost inflacji odpowiadać może wzrost cen żywności. A ta, jak wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, drożeje w skupie już trzeci miesiąc z rzędu. Sierpniowy wzrost można już nazwać skokiem, bo ceny skupu podstawowych produktów rolnych w porównaniu z zeszłym rokiem wzrosły o 18,2 proc. W lipcu, w stosunku do zeszłego roku, podwyżka wyniosła 16,4 proc., a w czerwcu - również w porównaniu z rokiem poprzednim - wzrosły o 16 proc.
Jak wynika z badania "Rzeczpospolitej", inflacja już zmieniła zawartość naszych koszyków. Polacy zaczęli oszczędzać nawet na jedzeniu. Na odkładanie zakupów decyduje się już 57,3 proc. ankietowanych. Rzadziej kupujemy też obciążone podatkiem cukrowym napoje - kupujemy ich 67,7 proc. mniej. Ankietowani kupują też znacząco mniej, bo o 44,6 proc. mniej owoców i warzyw.