Nowe przepisy mają związek z nowelizacją ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, które obowiązują od 18 września. Zakład Ubezpieczeń Społecznych może domagać się zwrotu, a nawet zażądać odsetek od nienależnie pobieranych świadczeń, wypłacanych w ciągu ostatnich pięciu lat.
Jak czytamy w art. 84 ust. 1 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych: "Osoba, która pobrała nienależne świadczenie z ubezpieczeń społecznych, jest obowiązana do jego zwrotu wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie, w wysokości i na zasadach określonych przepisami prawa cywilnego". Tymczasem zgodnie z art. 84 ust. 7a: "W przypadku osoby, która nienależnie pobrała świadczenie, decyzji nie wydaje się później niż w terminie 5 lat od ostatniego dnia okresu, za który pobrano nienależne świadczenie".
- Ten przepis to kuriozum - powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Przemysław Hinc, doradca podatkowy z PJH Doradztwo Gospodarcze. - Rozumiem, że ZUS może ścigać kogoś, kto go oszukał i np. we wniosku podał fałszywe dane. Ale nowe prawo dotyczy wszystkich, a więc też tych, którzy podali wszystkie prawdziwe dane, wystąpili o świadczenie, ZUS przyznał im emeryturę, ale po kilku latach jakiś urzędnik uznał, że jednak nie powinien emerytury przyznać albo że świadczenie powinno być w niższej wysokości. Czyli nie ma tu żadnej winy Kowalskiego, tylko jest wina ZUS-u. I za ten błąd ZUS-u teraz konsekwencje mają ponosić emeryci. To jest nieprawdopodobne - skomentował.
Gazeta zauważa, że "tysiące emerytów nie zdaje sobie jednak z tego sprawy, bo rząd się nowym prawem nie chwali". Paweł Żebrowski, rzecznik ZUS skomentował w rozmowie z "GW", że każda sprawa jest badana indywidualnie, a pomyłki urzędników, które mogą spowodować zwrot wypłaconych świadczeń, zdarzają się bardzo rzadko.
- Nowelizacja ustawy ma m.in. lepiej chronić Fundusz Ubezpieczeń Społecznych przed próbami wyłudzeń świadczeń. Ponadto jeżeli osoba zwróci nienależnie pobrane świadczenia w wyznaczonym terminie, nie będzie musiała płacić odsetek - tłumaczy Żebrowski.