Wojsko i wiele innych służb są uprawnione, by okresowo zajmować nieruchomości oraz ruchomości należące do obywateli.
Umożliwiają to przepisy z roku 1967. O tym, że wciąż są stosowane, świadczy najnowsze rozporządzenie rządu. Zgodnie z nim, w przyszłym roku nawet 716 właścicieli samochodów może otrzymać wezwanie do ich udostępnienia na ceny obronności kraju.
Jeden ze słuchaczy RMF FM już takie pismo dostał. Mężczyzna ma jeepa, ale niewielkiego, z silnikiem o pojemności niespełna tysiąca centymetrów sześciennych. Właściciel pojazdu nie kryje zdziwienia, że to jego samochód "upatrzyła sobie" Wojskowa Komenda Uzupełnień, bo, jego zdaniem, do jazdy w terenie się nie nadaje.
Żądanie od właścicieli pojazdów ich użyczenia nie jest nowością. Przykładowo w 2019 roku limit budynków, które mogą być przekazane "na cele obronne", określono na 400, pojazdów na 640, przyczep na 110, a innych maszyn na 40.
Za wynajęcie pojazdu przysługuje ryczałt w wysokości 300 zł. Maksymalny czas użyczenia nie powinien przekraczać tygodnia.
Na pismo z WKU szykować powinni się właściciele terenówek, SUV-ów, busów, przyczep, ale nie tylko. Wojsko może też bowiem zająć nieruchomości.
Zajęte mogą zostać prywatne posesje, magazyny, a w skrajnych przypadkach nawet mieszkania. Te ostatnie tylko w przypadku klęski żywiołowej. Ale nasz parking, szopa czy pole mogą być już wykorzystane chociażby do zwykłych ćwiczeń. W czasie pokoju czas zajęcia nie może przekraczać 48 godzin.
W czasach pokoju zajęcie nieruchomości lub nieruchomości musi mieć charakter oficjalnie wydanej decyzji administracyjnej.
Podejmuje ją wójt, burmistrz bądź prezydent miasta. Dokument zostanie dostarczony pocztą i przysługuje nam 14 dni na odwołanie. Gdy tego nie zrobimy, w wyznaczonym dniu zjawi się żołnierz z wezwaniem do wykonania decyzji. W tym momencie nie ma już odwołania.