Adam Glapiński, szef Narodowego Banku Polskiego, we wtorek 12 października odebrał nagrodę Polski Kompas 2021, przyznaną przez grupę Fratria, wydawcę "Sieci" i portalu wPolityce.pl.
Szef NBP podczas gali odniósł się do niedawnej decyzji Rady Polityki pieniężnej oraz ocenił też sposób, w jaki Polska poradziła sobie z pandemią. Mówił także o ogólnej sytuacji polskiej gospodarki.
Przed tygodniem Rada Polityki Pieniężnej, której prezes banku centralnego przewodniczy, zaskoczyła rynek. Podniosła główną stopę procentową do 0,5 proc.
Adam Glapiński sugeruje jednak, że inflacja w wyniku tej decyzji nie spadnie. - Z ręką na sercu powiem to jeszcze raz. Ta inflacja nie jest spowodowana popytem, a szokami podażowymi. I żadna podwyżka stóp procentowych nic na to nie poradzi. Efekty zobaczymy za kilka kwartałów - stwierdził.
Szef NBP po raz kolejny ocenił polską gospodarkę jako wyjątkową. - Niemiecki cud gospodarczy to jakaś pestka w porównaniu do tego, czego dokonujemy w Polsce - stwierdził. Jego zdaniem, "ku dumie przyszłych pokoleń, nadrabiamy to bardzo szybko" - chodzi o zaległości wynikające z lat komunizmu.
W podobny sposób wypowiedział się przed tygodniem, dzień po posiedzeniu RPP. - Utrzymaliśmy wzrost płac i wszystkie te elementy, o które rząd cały czas dbał. Płaca minimalna się podniosła niesamowicie, wyeliminowaliśmy skrajną biedę. Od czasów rozbiorów nie mieliśmy takich sukcesów - stwierdził wówczas.
Według Glapińskiego, "nasza gospodarcza sytuacja jest naprawdę dobra". Stwierdził, że nawet jeśli koronakryzys byłby dwa razy cięższy i dłuższy, to Polska "też dałaby radę".
Z kolei według prognoz rządowych ekspertów, dług publiczny w ciągu dwóch lat - minionym i obecnym - ma zwiększyć się o ponad 400 mld zł. W relacji do PKB polskie zadłużenie jest jednym z najwyższych w UE. W samym roku 2020 dług urósł o - bagatela - 290 mld zł. Kolejne 143 mld zł na liczniki ma pojawić się w roku bieżącym. Tak wynika z danych, którymi polski rząd "pochwalił się" w Brukseli w kwietniu.