Adam Glapiński, szef NBP, podczas wtorkowego Kongresu 590 odniósł się do sytuacji finansowej Polski. Stwierdził, że nie jest nam potrzebne finansowanie z pożyczek unijnych. - My sami możemy pożyczki brać, jak chcemy, każdy nam dam. My w tej chwili żadnej pożyczki nie bierzemy - jako kraj, jako Narodowy Bank Polski. Żadnej. To do nas przychodzi cały świat i chce od nas pożyczać - podkreślił szef NBP.
O komentarz do wypowiedzi prezesa banku centralnego poprosiliśmy eksperta, prof. Witolda Orłowskiego, rektora Akademii Vistula, głównego ekonomisty PwC.
- Pan prezes Glapiński prawdopodobnie żartował, mówiąc, że to świat chce od nas pożyczać pieniądze, a nie my od świata. Pan prezes zapewne zapomniał o fakcie, że mamy obecnie najniższą stopę inwestycji od 30 lat, i tylko dlatego państwo (zarówno instytucje rządowe, jak BGK i PFR), wspomagane przez NBP, zdołało pożyczyć na rynku krajowym ponad 200 mld złotych - stwierdził.
Jak podkreśla ekonomista bez wzrostu inwestycji kontynuacja naszego szybkiego rozwoju stoi pod znakiem zapytania.
Rozmówca Gazeta.pl odniósł się też do innej wypowiedzi Adama Glapińskiego. Stwierdził on bowiem, że Polska bez środków zagranicznych jest w stanie "sobie doskonale zapewnić dynamiczny rozwój".
- Natomiast w kwestii, czy poradzilibyśmy sobie bez środków unijnych, muszę powiedzieć, że być może tak. Ale znacznie trudniej niż z tymi środkami. Unijne transfery finansowe nie są zresztą najważniejsze, prawdziwe załamanie rozwoju Polski nastąpiłoby, gdybyśmy przestali być członkiem Unii - stwierdził ekonomista.
Podobnie tę kwestię w rozmowie z Gazeta.pl ocenił dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju. -Najważniejszy jest wspólny rynek. Korzyści z niego są pięciokrotnie większe, niż wartość napływu funduszy - stwierdził.