Więcej informacji o sytuacji na granicy z Białorusią na stronie głównej Gazeta.pl
Od strony wschodniego sąsiada Polski gromadzi się tłum migrantów, który może liczyć nawet kilkaset osób. Sytuację na granicy z Białorusią skomentował w rozmowie z TVN24 Michał Kacewicz, dziennikarz portalu Belsat.eu.
Jego zdaniem Polska powinna zareagować na wydarzenia na granicy wcześniej. Pierwsze doniesienia o masowym przemieszczaniu migrantów w stronę polskiej granicy pojawiły się bowiem w niedzielę. - O tym wszystkim było wiadomo. My się skupiamy na ochronie samej granicy zamiast na występowaniu z inicjatywą wobec reżimu białoruskiego - stwierdził Michał Kacewicz.
Wymienił też instrument, który mógłby być elementem presji na Miński. - Chociażby zamknięcie przejść granicznych dla ruchu towarowego. Zamknięcie granicy byłoby potężną presją ekonomiczną na władze białoruskie - stwierdził. Wyjaśnił też, że obecnej w tym momencie "z uwagi na uwarunkowania bezpieczeństwa" zamknięte będzie jedno przejście graniczne. - Ale to jest za mało, dlatego że należy występować z inicjatywą i wywierać presję na Łukaszenkę - stwierdził.
Zdaniem Kacewicza Polska powinna podjąć również inne działania związanych z sytuacją na granicy z Białorusią. - W tym momencie możemy prosić Unię Europejską o rozpoczęcie rozmów o zwiększeniu sankcji wobec reżimu - stwierdził. Wszystko po to, by zwiększyć nacisk na Łukaszenkę.
- Jego celem jest przymuszenie Unii Europejskiej Polski do dialogu, odwrócenie uwagi od sytuacji wewnętrznej na Białorusi. Przecież tam dzieją się rzeczy związane z łamaniem praw człowieka, ale też z utrwaleniem władzy Łukaszenki w takim nowym rozdaniu, w sojuszu z Rosją - stwierdził dziennikarz Bielsatu. Jego zdaniem celem Łukaszenki i Putina jest "wywołanie podziału w Unii Europejskiej i osłabianie Polski i Litwy w ramach Unii".
Dziennikarz podkreślił też, że przywódca Białorusi "zaczyna tracić kontrolę" nad sytuacją związaną z migrantami.
Jak relacjonują niezależne białoruskie media, rośnie liczba uchodźców, która pojawia się przy granicy z Polską. Możliwe, że białoruskie służby przygotowują prowokację.
"Dziś tysiące (?) z nich przeniosło się ze stolicy Białorusi na przejście Kuźnica-Bruzgi, aby w jednej dużej grupie próbować szturmować granicę polską" - napisał na Twitterze. Informację tę potwierdził Stanisław Żaryn. "To kolejna wroga białoruska akcja wymierzona w Polskę" - napisał rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
W związku z rosnący ryzykiem eskalacji przemocy na granicy polsko-białoruskiej Grupa Granica wystosowała apel do instytucji krajowych i międzynarodowych, w tym ONZ, Rzecznika Praw Obywatelskich czy OBWE. Działacze apelują o monitorowanie sytuacji i wywieranie nacisku na polskie władze, aby te natychmiast zapewniły na granicy pomoc humanitarną i medyczną. Podkreślono również, że migranci są zdesperowani, spotykają się z coraz większą brutalnością białoruskich służb, strona polska odmawia im bezpiecznego schronienia, a obie strony uniemożliwiają powrót do kraju pochodzenia.
Biorąc pod uwagę wydarzenia na polsko-białoruskiej granicy z ostatnich kilku miesięcy, możemy z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że władze białoruskie będą dążyły do eskalowania przemocy, to zaś może się spotkać z gwałtowną reakcją ze strony polskich służb. Najbardziej ucierpieć na tym mogą bezbronni ludzie, w tym dzieci, osoby starsze i chore.
Tymczasem na polsko-białoruską granicę nie zostały dotychczas dopuszczone organizacje humanitarne ani medyczne, a lokalne szpitale nie otrzymały żadnego dodatkowego wsparcia.
Zwracamy zatem uwagę na konieczność monitorowania tej sytuacji przez Państwa organizacje i instytucje oraz wysłania na miejsce niezależnych obserwatorów. Należy podjąć pilne starania w celu wywarcia wpływu na polski rząd, żeby natychmiast wysłał na granicę pomoc medyczną i humanitarną na wypadek eskalacji przemocy.