Stany Zjednoczone ogłosiły ważną decyzję, która może mieć istotny wpływ na rynek surowców, a pośrednio również na ceny produktów czy wskaźniki takie jak inflacja.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl.
"Departament Energii podjął decyzję o udostępnieniu 50 mln baryłek ropy naftowej ze Strategicznej Rezerwy Ropy, by obniżyć ceny dla mieszkańców USA i odpowiedzieć na różnice między popytem a podażą" - stwierdzają przedstawiciele Białego Domu w oświadczeniu prasowym. "Amerykańscy konsumenci odczuwają wpływ podwyższonych cen na stacjach benzynowych i w rachunkach za ogrzewanie domów, ponieważ dostawy nie nadążają za popytem, czego powodem jest podnoszenie się globalnej gospodarki z pandemii" - czytamy w oświadczeniu.
Podkreślają też, że Stany Zjednoczone zwróciły się o uwolnienie rezerw do krajów, w których zużycie ropy naftowej jest istotne dla popytu. To Chiny, Indie, Japonia, Korea Południowa i Wielka Brytania.
Powody decyzji Stanów Zjednoczonych są jasne. - Celem odkręcenie kurków zbiorników z zapasami surowca jest wywołanie zniżki cen ropy na globalnych rynkach - wyjaśnia Przemysław Tabor, doktorant w Katedrze Rynków Finansowych na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie oraz absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej.
Podobnego zdania jest Dorota Sierakowska, analityk rynków surowcowych w Domu Maklerskim BOŚ. - Krajom takim jak Stany Zjednoczone czy Chiny, niższe ceny ropy naftowej są na rękę. Co prawda oba te państwa są ważnymi producentami ropy naftowej, ale jednocześnie, są także jej największymi konsumentami. Wysokie ceny surowca uderzają więc w tamtejsze biznesy i gospodarstwa domowe - stwierdza na łamach portalu Comparic.
Obniżenie cen ropy na światowych rynkach mogłoby pomóc obniżyć inflację. Ceny ropy w ciągu ropy wzrosły o kilkadziesiąt procent. Inflacja, która w październiku sięgnęła 6,8 proc. rok do roku, była napędzana przede wszystkim przez ceny paliw. Jak wskazują dane GUS, wzrosły one o 33,9 proc. rok do roku. Ceny na stacjach przekroczyły barierę 6 zł za benzynę bezołowiową Pb95.