Rząd wprowadził darmowe szczepienia przeciwko grypie. "Straty mogą sięgać nawet 15 tys. zł na aptekę"

Ministerstwo Zdrowia podjęło nagłą decyzję o umożliwieniu darmowego zaszczepienia się przeciwko grypie. Zapłacić za to mogą właściciele aptek, którzy wcześniej zaopatrzyli się w preparaty, a teraz nie mogą ich zwrócić. - Straty mogą sięgać nawet do 15 tys. zł - wylicza w rozmowie z Gazeta.pl Bartłomiej Owczarek, jeden z założycieli serwisu GdziePoLek.pl.

Od wtorku 23 listopada osoby pełnoletnie będą mogły zaszczepić się bezpłatnie przeciwko grypie - poinformował dzień wcześniej Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. - Proście państwo swojego lekarza, proście punkty szczepień o to, żeby zamówiły szczepionki - dodał.

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

Przeciwko grypie można szczepić się za darmo. Ekspert: To stawia apteki w trudnej sytuacji

Bartłomiej Owczarek, jeden z założycieli eksperckiego serwisu GdziePoLek w rozmowie z Next.gazeta.pl przyznaje, że resort decyzję podjął niespodziewanie. - Choć oczywiście jest to co do zasady dobry pomysł, stawia w trudnej sytuacji apteki, które już wcześniej zamówiły szczepionkę i mają ją w sprzedaży - stwierdził. 

- W poprzednim sezonie szczepionki przeciwko grypie były postrzegane jako jeden ze środków na ograniczenie ryzyka zdrowotnego związanego z pandemią, stąd zainteresowanie było ogromne i widoczne po liczbie wyszukiwań - stwierdził ekspert. - Natomiast w tym roku już na początku września - analizując ruch na GdziePoLek.pl - zaobserwowaliśmy, że zainteresowanie tymi szczepionkami jest nawet pięciokrotnie mniejsze niż rok temu - dodaje. 

Przedstawione przez serwis dane dowodzą, że szczyt zainteresowania szczepionką przypadł w październiku. 

Liczba zapytań o szczepionki na grypę w serwisie Gdziepolek.plLiczba zapytań o szczepionki na grypę w serwisie Gdziepolek.pl Dane i wykres: Gdziepolek.pl

Magister farmacji Olga Sierpniowska, redaktorka GdziePoLek, przyznaje w rozmowie z Next.gazeta.pl, że farmaceuci muszą liczyć się z ryzykiem strat. - Widmo konieczności utylizacji szczepionek przeciwko grypie jest dla aptek trudną sytuacją, nie tylko ze względów finansowych. Aptekarze z myślą o oczekujących pacjentach dużo wysiłku włożyli w zakup lub przynajmniej zamówienie tych szczepionek. Należy pamiętać, że farmaceuci mocno włączyli się też w promocję szczepień ochronnych, w tym w proces wykonywania szczepień przeciwko COVID-19 - mówi.

- Cały czas czekamy także na możliwość wykonywania szczepień przeciwko grypie w aptekach. Niestety wydaje się, że odpowiednie regulacje prawne będą spóźnione, jeśli chodzi o ten sezon, ponieważ proces legislacyjny nadal jest w toku - dodaje.

Dlaczego rząd chce darmowych szczepień? Ekspert: Możliwe niskie wykorzystanie zapasów 

Powodem wprowadzenia darmowych szczepień przeciwko grypie mogą być spore "rządowe" zapasy. - Program darmowych szczepionek przeciwko grypie dla wszystkich powyżej 18. roku życia wygląda na bieżącą reakcję na niskie wykorzystanie puli preparatu znajdującej się w dyspozycji Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Ich ilość jest znacznie większa w porównaniu do transzy przeznaczonej dla aptek - stwierdził Bartłomiej Owczarek.

Wyjaśnił też, jakiego rodzaju preparaty są dostępne w aptekach. - Na ten moment refundowaną szczepionkę Vaxigrip Tetra posiada około 75 proc. aptek zintegrowanych z GdziePoLek. Połowa z nich ma od 8 do prawie 350 sztuk (średnia to 15). Biorąc pod uwagę cenę hurtową, w przypadku gdyby żadne nie zostały już sprzedane ani zwrócone, poniesione straty mogą sięgać nawet do 15 tys. zł w przypadku najlepiej zaopatrzonych placówek - wyliczył ekspert.

Zdaniem rozmówcy Gazeta.pl prawo do zwrotu przez aptekę do hurtowni produktów leczniczych wymagających zachowania zimnego łańcucha (tzw. leków "lodówkowych") - takich jak szczepionki - jest zwykle ograniczone.

- Z naszych kontaktów wynika, że apteki przyjęły wyczekującą postawę, aby ocenić efekty programu. Na przykład to, czy w praktyce pacjenci będą w stanie łatwo znaleźć termin na szczepienie w wyznaczonych punktach. Jako jeden z powodów sceptycyzmu podawane jest niższe wynagrodzenie dla punktu szczepień za tę usługę (17,21 zł) w porównaniu do chociażby szczepień przeciwko COVID-19 (61,24 zł) - stwierdził ekspert. 

Więcej o: