Czterodniowy tydzień pracy? Tego chce większość pracowników. Seniorzy przeciwni [BADANIE]

68 proc. pracowników uważa, że czterodniowy tydzień pracy wpłynąłby pozytywnie na ich zdrowie - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie Personnel Service. Rozwiązania nie popierają osoby prowadzące działalność gospodarczą oraz osoby powyżej 55. roku życia.

"Rewolucja w postaci skrócenia tygodnia pracy wymagałaby czasu" - czytamy w raporcie. Jednak zdaniem ekspertów Personnel Service, doświadczenia związane z pracą zdalną pokazują, że Polacy są w stanie szybko i sprawie dostosować się do zmian na rynku pracy.

Przeczytaj więcej informacji o rynku pracy na stronie głównej Gazeta.pl

Czterodniowy tydzień pracy pozytywnie wpływa na wydajność i samopoczucie pracowników

"Po wymuszonym przez pandemię eksperymencie, jakim było przejście na pracę zdalną, stopniowy powrót do przedpandemicznej rzeczywistości może być dobrym punktem wyjścia do kolejnego wyzwania, jakim jest wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy" - napisano. Eksperci przekonują, że doświadczenia z innych krajów, m.in. Islandii, potwierdzają, że taki eksperyment pozytywnie wpływa na wydajność i samopoczucie pracowników.

Z najnowszego badania Personnel Service wynika, że większość Polaków popiera wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy w naszym kraju. 68 proc. pracowników uważa, że taki model pracy wpłynąłby pozytywnie na zdrowie zatrudnionych. Zdecydowanie za tą opcją opowiada się 53 proc. osób w wieku 25-34 lata i 45 proc. w wieku 35-44 lata.

Jak wskazują eksperci, liczba zwolenników tego systemu pracy rośnie wraz z ich wykształceniem - zaledwie 30 proc. pracowników z wykształceniem podstawowym jest za skróceniem czasu pracy w porównaniu do 43 proc. zatrudnionych z wykształceniem wyższym i średnim. Ponadto najwięcej zwolenników czterodniowego tygodnia pracy jest wśród zatrudnionych w największych firmach, gdzie niemal co druga osoba uważa, że taki model pozytywnie wpłynąłby na ich zdrowie. Dla porównania, w najmniejszych firmach zatrudniających do dziewięciu osób czterodniowego tygodnia pracy chciałoby 31 proc.

Czterodniowy tydzień pracy nie zyskał poparcia wśród 17 proc. pracowników. Chodzi głównie o osoby powyżej 55 roku życia - w tej grupie co czwarty uważa, że taki system pracy nie wpłynie pozytywnie na zdrowie pracowników. Pomysłu nie popierają również osoby prowadzące działalność gospodarczą. 40 proc. przedsiębiorców jest przeciwko wprowadzaniu czterodniowego tygodnia pracy.

Polacy są jednym z najbardziej zapracowanych narodów

"To, że za opcją krótszego tygodnia pracy opowiedzieli się przede wszystkim ludzie młodzi i z wyższym wykształceniem, wcale nie dziwi. To właśnie ich cechuje najbardziej elastyczne podejście i gotowość na zmiany. Kluczowy jest również fakt, że osoby po studiach wykonują zwykle prace biurowe, które łatwiej zoptymalizować i wykonać w cztery dni. W przypadku m.in. budowlańca skrócenie pracy o jeden dzień może spowodować opóźnienia, a szybsze tempo to ryzyko błędów" - wyjaśnia ekspert rynku pracy, Personnel Service Krzysztof Inglot, cytowany w raporcie.

Jak czytamy, skrócony do czterech dni tydzień pracy może wpłynąć na obniżenie poziomu stresu, na który w czasie pandemii narzeka niemal co drugi Polak. Eksperci przypominają, że w "Barometrze Polskiego Rynku Pracy" już 46 proc. pracowników przyznało, że od wybuchu pandemii mierzy się ze zwiększonym stresem w pracy. Mocniej są na to narażone kobiety - 54 proc. z nich jest bardziej zestresowana, wykonując swoje obowiązki, natomiast w przypadku mężczyzn ten odsetek wynosi 38 proc. - czytamy w raporcie Personnel Service.

Zaznaczono również, że Polacy są jednym z najbardziej zapracowanych narodów. Według danych OECD, w 2020 roku polski pracownik przepracował średnio 1766 godzin, co plasuje go w czołówce obok USA (1767 godzin), Chorwacji (1834 godzin) czy Rosji (1874 godzin). Na drugim biegunie znaleźli się m.in. Niemcy, którzy przepracowali w zeszłym roku najmniej, bo 1332 godzin oraz Duńczycy ze średnią 1346 godzin.

Zobacz wideo Pandemia negatywnie wpłynęła na sytuację zawodową kobiet. Ich aktywizacja może przynieść gospodarce 300 mld zł do 2030 roku
Więcej o: